5 lutego 2015

Rozdział XIX

Żółty promień światła leciał w moją stronę, ale na szczęście w ostatniej sekundzie udało mi się odskoczyć na bok. Odwróciłam się w stronę dziewczyny i spojrzałam na nią z nienawiścią.
- Tylko typowy tchórz, atakuje ludzi odwróconych do niego plecami. – powiedziałam i otrzepałam się z kurzu, którym zostałam obsypana, gdy zaklęcie trafiło w ścianę.
- Takie szmaty jak ty, nie są ludźmi. – odpowiedziała dumna z siebie Parkinson, a we mnie się zagotowało.
- Naprawdę uważasz, że swoim głupim Rictusempra jesteś mnie w stanie pokonać? – roześmiałam się i szybkim ruchem ręki posłałam w jej stronę kulę wody. Pansy była tak zaskoczona, że nie była w stanie nic zrobić, gdy zaklęcie w nią uderzyło. Teraz stała cała zmoczona na środku jadalni, a jej mina była komiczna, co spowodowało jeszcze większy wybuch śmiechu z mojej strony. Kątem oka zauważyłam, jak Narcyza zasłania twarz serwetką, a Snape zaczął nagle grzebać w swoim talerzu, szukając czegoś interesującego.
- Dość tego! Pożałujesz ty paskudna wiedźmo! Crucio! – krzyknęła Pansy. Niestety przed tym zaklęciem nie udało mi się uciec i szybko wylądowałam na zimnej posadzce, zwijając się z bólu.
- WYSTARCZY! – usłyszałam podniesiony głos Voldemorta i przestałam odczuwać skutki uroku. Powoli podniosłam się z ziemi i skierowałam swój wzrok w stronę Czarnego Pana.
- Pansy, za swoje zachowanie zostajesz ukarana tygodniowym pobytem w lochach. Doskonale sobie zdajesz sprawę, że nikt nie może krzywdzić Hermiony, a ty nie jesteś tutaj żadnym wyjątkiem. Tylko z powodu szacunku i oddania ze strony twoich rodziców, nie skazuję ciebie na śmierć. To było ostatnie ostrzeżenie. – powiedział Riddle i oddalił się z miejsca zdarzenia. Po chwili do sali weszło dwóch Śmierciożerców i zabrali Parkinson do lochów. Dziewczyna krzyczała i wyrywała się mężczyznom, ale oni i tak byli o wiele silniejsi.
- Dracusiu! Dracusiu! Powiedz im coś, oni nie mogą mnie zabrać! – histeryzowała Parkinson, a Malfoy stał jak zaklęty wpatrując się tępo w dziewczynę. Nie wiem, co się stało temu chłopakowi, ale nie było to nic dobrego. Blaise podszedł do przyjaciela i złapał go za ramiona, starając się nim potrząsać, aż w końcu Draco spojrzał w jego stronę, wyrwał się z uścisku i szybkim krokiem opuścił jadalnię. Oboje byliśmy zdziwieni jego zachowaniem, ale postanowiliśmy już więcej nie reagować. Jeśli będzie chciał to sam przyjdzie po radę. Ten niemiły incydent popsuł mi cały nastrój i wiedziałam, że dzisiejszy dzień nie będzie udany.

***
Ron leżał na łóżku w swojej przytulnej celi i zastanawiał się nad całą sytuacją, jaka go spotkała. Ryzykował własne życie, aby dotrzeć do Hermiony i udało mu się to. Był zdecydowanie z siebie dumny. Kobieta jego życia odwiedza go codziennie, a ich spotkania są spełnieniem jego najskrytszych marzeń. Nigdy by nie pomyślał, że wtargnięcie do Riddle Manor przyniesie mu tyle szczęścia, jakim jest posiadanie Hermiony Lennox jako swojej dziewczyny. Nie był jednak głupi. Zdawał sobie sprawę z tego, że grozi mu niebezpieczeństwo. Zaatakował Voldemorta, a on tak po prostu mu odpuścił? Dobre sobie. Prawdopodobnie szykuje plan zemsty, ale Ron był gotowy na taką możliwość. Wszystko dokładnie sobie zaplanował i wiedział, że jeśli tylko bardzo się postara uda mu się. Wtedy będą mogli być z Hermioną na zawsze razem, a to była jedyna rzecz jakiej pragnął. Odwrócił wzrok z sufitu i spojrzał w stronę podłogi. Jego uwagę przykuło małe, złote kółeczko leżące i mieniące się od światła, które wpadało przez niewielkie okno z kratami. Podniósł się z łóżka i przyklęknął przy znalezisku analizując, co to może być. Jego ojciec uczył go wiele o mugolskich wynalazkach, a to co znalazł to prawdopodobnie mała uszczelka, która odpadła od umywalki. Dziwne było to, że nie była ona w kolorze czarnym, tak jak wszystkie pospolite uszczelki z jakimi miał do czynienia , tylko ta była koloru złotego. No tak, Czarny Pan nawet na takiej bzdurze nie oszczędza, nawet jeśli coś stoi w lochach i sam tego nie używa. Chłopak długo zastanawiał się, co z zrobić z takim odkryciem. Po paru minutach w jego głowie zrodził się plan, który jeszcze dziś miał zamiar zrealizować. Położył się z powrotem na łóżku i z uśmiechem na ustach wyczekiwał odwiedzin Hermiony. Jego Hermiony.

***
Harry i Ginny siedzieli wtuleni w siebie przy kominku, w pokoju wspólnym Gryfonów. Od dwóch godzin żadne z nich nie zamieniło ze sobą ani jednego zdania. To, czego dowiedzieli się niedawno ogromnie nimi wstrząsnęło i żadne z nich nie potrafiło wypowiedzieć słów, które raniłyby ich duszę. W końcu po krępującym milczeniu głos zabrała rudowłosa.
- Harry… co my teraz zrobimy? – zapytała.
- Nie wiem, Gin. Ron zachował się bardzo nieodpowiedzialnie, ale to co zaplanował Fred i George… to było absurdalne. – odpowiedział chłopak i zaczął nerwowo pocierać ręką czoło, jakby odganiając niechciane myśli.
- Oni chcieli pomóc Harry… a teraz? Co teraz? Straciłam dwóch braci, a wizja stracenia Rona jest nie do zniesienia… - powiedziała Ginny, powstrzymując łzy napływające do jej oczu. Wystarczająco dużo wypłakała przez ostatnie dwa tygodnie, nie chciała się załamywać. Nie mogła. Była silna, ale gdy dowiedziała się, że jej ukochani bliźniacy wyruszyli w poszukiwaniu Rona, była praktycznie pewna, że źle się to skończy. Nie mieli oni odpowiedniego doświadczenia, nie powiedzieli o tym żadnemu z członków Zakonu Feniksa. Po prostu pewnej nocy zniknęli, sami zaplanowali misję, która z góry była skazana na porażkę. Chciała poznać szczegóły, wiedzieć kto stoi za tą zbrodnią. Rodzice, nie chcieli jej nic powiedzieć, dlatego udała się do Dumbledore’a, aby ten wyjawił jej prawdę, na którą zasłużyła. Dyrektor z początku nie chciał nic mówić, jednak widząc determinację w jej oczach i ogromny smutek oraz ból, pokazał jej wspomnienie bliźniaków. Fred i George ruszyli Zakazanym Lasem, ponieważ dowiedzieli się, że na jego środku znajdą przejście do Riddle Manor. Szli niestrudzeni przez kilkanaście godzin, broniąc się przed niebezpieczeństwami jakie czyhały na nich w  tym ponurym miejscu. W końcu dotarli na środek polany, która mogła ich doprowadzić do brata. Nie przemyśleli tylko jednej, najważniejszej kwestii. Śmierciożercy. Prawdopodobnie było ich trzech, w tym Bellatrix Lestrange. Po stracie swojego męża, przez osobę, którą znienawidziła postanowiła się zemścić. Chciała skrzywdzić jej bliskich. Torturowała bliźniaków, używając wszystkiego, co wpadło jej w ręce. Nie zwracała uwagi na krzyki, prośby i błagania chłopców. Dwaj Śmierciożercy stali obok i wpatrywali się w to, co wyprawia ich koleżanka. Wiedzieli, że postradała zmysły, a to czego się teraz dopuściła było po prostu obrzydliwe.  Leczyła ich zaklęciem Enervate, by potem znów się nad nimi znęcać. Trwało to trzy godziny. Pod sam koniec tortur, Bellatrix podeszła do nich i wyciągnęła za pomocą różdżki ich wspomnienia, aby ich bliscy mogli zobaczyć jak bardzo cierpieli przed śmiercią. W końcu dwaj mężczyźni postanowili ukrócić cierpień bliźniakom i rzucili Avadę. Obok ciał Freda i George’a leżały ich wnętrzności, więc byli praktycznie nie do zidentyfikowania. Widok był potworny, a Ginny po obejrzeniu całego wspomnienia straciła przytomność. Wiedziała, że to co zobaczyła zostanie w niej na całe życie, ale była wdzięczna profesorowi, że jej to wszystko pokazał. Harry również oglądał to wspomnienie, jednak jego twarz podczas całych tortur była bez wyrazu. Całe emocje zastąpiła chłodna kalkulacja, miał zamiar sprawić, że Bellatrix Lestrange pożałuje swojego czynu i to ona niedługo będzie błagać o śmierć, tak jak bliźniacy. Poprzysiągł sobie zemstę i wiedział, że nic go przed tym nie powstrzyma. Widok załamanej rodziny Weasleyów, a tak naprawdę jego rodziny był nie do zniesienia, a on sam nie mógł sobie poradzić z tą stratą. Jednak zdawał sobie sprawę, że sam nie dokona zemsty i, że będzie mu potrzebna pomoc starszych czarodziei. Wiedział, że nie odmówią i wkrótce, gdy nadejdzie wojna i Voldemort zginie, on zemści się na tej kobiecie za wszystkie krzywdy jakie wyrządziła.

***
Siedziałam w pokoju z Blaisem. Przyzwyczaiłam się do jego obecności, był dobrym przyjacielem i słuchaczem, a na dodatek potrafił mnie rozbawić. Odkąd Draco był z Pansy to właśnie z nim spędzałam wszystkie popołudnia i on zastępował przyjaciela, gdy ten z jakiegoś niewiadomego powodu nie mógł mnie odprowadzić na wizytę u Rona. Prychnęłam w myśli, bo doskonale wiedziałam jaki był tego powód, a nawet znałam jego imię i nazwisko. Pansy Parkinson. Blaise śmiał się z jej głupoty i z tego jak mnie zaatakowała, jednak ja zdawałam sobie sprawę, że to nie koniec i jeszcze wiele pozostało mi walk do stoczenia z tą dziewuchą. Szkoda, że nie była godnym przeciwnikiem i gdybym chciała to jednym ruchem ręki mogłabym ją uszkodzić na całe życie. Nie jestem taka. Zdaję sobie sprawę ze swoich możliwości, jednak nigdy z głupiej zazdrości o chłopaka nie wykorzystałabym tego. Zaraz, zaraz… czy ja powiedziałam zazdrości? Oczywiście chodziło mi o to, że Pansy jest zazdrosna o Dracona, a nie ja. To przecież jest wiadome.
- Idziemy do twojego księcia? – zapytał z ironią Zabini, a ja pokazałam mu język. Opowiedziałam mu o sytuacji z Ronem, a on o dziwo poniekąd mnie zrozumiał. Mimo wszystko, gdy tylko była okazja nie mógł odmówić sobie głupich odzywek, a ja się do tego już przyzwyczaiłam.
- Idziemy, bo jeszcze odjedzie na swoim białym rumaku i, co ja wtedy biedna zrobię? – zapytałam wzdychając i teatralnie łapiąc się za serce.
- Myślę, że wtedy poznasz prawdziwego księcia, który przyjedzie na przykład na… czarnym koniu. – powiedział Blaise i puścił mi oczko, dyskretnie wskazując palcem na siebie. Roześmiałam się, wyobrażając go sobie w takiej sytuacji. Naprawdę ten chłopak potrafił poprawić mi humor.
- Chodź, Narcyzie. – powiedziałam i ruszyłam w stronę drzwi.
- Narcyzie? Co to jest? – zapytał zdezorientowany chłopak.
- To takie mugolskie powiedzenie. Narcyz to osoba, która jest zakochana w sobie i nie widzi nic, poza czubkiem swojego nosa. – powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego.
- Biedny Draco, nie dość, że jego dziewczyna to Pansy to jeszcze ma matkę Narcyzę… - powiedział poważnie chłopak, a ja znów się roześmiałam.
- Narcyz, a nie Narcyza głuptasie. Poza tym matka Dracona, to ostatnia osoba, która byłaby zapatrzona w siebie i doskonale o tym wiesz. – powiedziałam.
- Tak, masz rację. To świetna osoba. – odpowiedział chłopak i otworzył mi drzwi prowadzące na korytarz. Szliśmy w kierunku lochów, żwawo dyskutując na temat książki o zaklęciach, którą niedawno przeczytaliśmy. Po pięciu minutach dotarliśmy do celi Rona i tam się rozstaliśmy. Weszłam do pomieszczenia i zastałam przyjaciela leżącego na łóżku i spokojnie oddychającego. Spał, a ja nie miałam serca go budzić. Przysiadłam na łóżku obok niego i wpatrywałam się w rudzielca. Kochałam go jak brata, to było niezaprzeczalne. Ale czy jest to mężczyzna, z którym chciałabym założyć rodzinę, mieć dzieci? Zdecydowanie nie. Powinnam być z nim szczera, a zamiast tego karmię go kłamstwami, które niszczą moje sumienie każdego dnia. Ron otworzył oczy i spojrzał się na mnie zaspanym wzrokiem, po czym szybko podniósł się z łóżka.
- Kochanie, dlaczego mnie nie obudziłaś? – zapytał ziewając, a potem całując mnie na przywitanie. Skrzywiłam się lekko.
- Nie chciałam cię budzić, tak smacznie spałeś. – odpowiedziałam odsuwając się od chłopaka.
- Przecież wiesz, że mamy tak mało czasu dla siebie. Budź mnie za każdym razem, gdy tu przychodzisz. -  odrzekł Ron i złapał mnie za rękę, delikatnie ją gładząc. Spojrzałam na nasze dłonie. Nawet one nie pasowały do siebie. Moja ręka wręcz tonęła w jego grubej i dużej dłoni. Westchnęłam i spojrzałam na chłopaka, który patrzył na mnie z bezgraniczną miłością. W moich oczach prawdopodobnie mógł zobaczyć tylko pustkę.
- Dobrze, następnym razem tak zrobię. – odpowiedziałam i odwróciłam wzrok. Męczyły mnie te wizyty, jednak nie chciałam zostawiać przyjaciela w potrzebie. To był mój obowiązek.
- Hermiono, czy wszystko w porządku? Jesteś jakaś nieswoja. – powiedział i przysunął się do mnie, lekko mnie obejmując i czekając na odpowiedź.
- Mam po prostu zły dzień, Ron. To nic takiego. – odpowiedziałam beznamiętnie i drętwo się uśmiechnęłam, chcąc go zapewnić, że wszystko będzie dobrze.
- Wiesz… mam pewien sposób, aby go poprawić. – odpowiedział chłopak i uśmiechnął się szeroko.
- Jaki? – zapytałam, chociaż szczerze to nie podobał mi się wyraz jego twarzy. Przebijało się w nim szaleństwo, a to nie wróżyło nic dobrego. Ron powoli wstał i wyciągnął coś z kieszeni, po czym ukląkł przy mnie.
- Hermiono, jesteś całym moim życiem. Jesteś najważniejszą osobą w moim życiu, dzięki tobie wiem, co to znaczy szczęście i miłość. To właśnie ty jesteś całą motywacją moich czynów, to dla ciebie tutaj jestem i tylko z tobą chcę opuścić to miejsce. Wiem, że nie jestem idealny i popełniam błędy, ale dzięki tobie staję się lepszym człowiekiem i codziennie dziękuję Merlinowi za to, że jesteś przy mnie i dla mnie. Kocham cię najbardziej na świecie i pragnę, abyśmy zawsze byli razem. Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną? Wiem, że to nie jest pierścionek na jaki zasługujesz, ale symbolicznie na razie mogłabyś go nosić, a po wyjściu z Riddle Manor kupię ci jaki tylko sobie zapragniesz. – powiedział i spojrzał na mnie pełnym nadziei wzrokiem. Byłam w kompletnym szoku. Ron trzymał w ręku małe, złote kółeczko i czekał, aż odpowiem mu „tak”. Wiedziałam, że nie mogę tego zrobić, dlatego szybko podniosłam się z łóżka i uciekłam z celi, pozostawiając zdezorientowanego chłopaka samego. Biegłam korytarzami do swoich komnat, cały czas rozmyślając o tej sytuacji. Byłam głupia i powinnam się liczyć z tym, że Ron zrobi coś takiego. To tylko i wyłącznie moja wina, od początku powinnam być z nim szczera, a tego nie zrobiłam. Teraz jestem w wielkim bagnie i nie wiem jak się z niego wydostać. Po minucie byłam już u siebie, a widok który zastałam był jeszcze większym zaskoczeniem niż oświadczyny Rona. W moim pokoju siedział Draco Malfoy i ewidentnie czekał na mnie, popijając whisky ze szklanki. Gdy wpadłam jak burza do pokoju, spojrzał się w moją stronę, prawdopodobnie analizując, dlaczego wcześniej wyszłam od przyjaciela.
- Musimy porozmawiać, Lennox. – powiedział, a ja domyślałam się, że nie wróży to nic dobrego. Czy ten dzień pełen wrażeń, nie może się już skończyć?

***

Witam Was moi kochani po długiej przerwie! Przepraszam Was jeszcze raz za całe zamieszanie i brak notek w ostatnim okresie, ale niestety siła wyższa. Wszystkie egzaminy mam już na szczęście zaliczone i wracam do Was z nowymi pomysłami i rozdziałami :) Rozdział będzie pojawiać się raz w tygodniu :) Dziękuję Wam ogromnie za wszystkie komentarze i czekam na kolejne pod tym rozdziałem. Jestem ciekawa Waszych opinii :)  


Buziaki!


D.



39 komentarzy:

  1. Cudo, kiedy next?
    DM

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będę się starała dodawać rozdziały raz w tygodniu :) Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. O mój Boziu, w końcu jest rozdział !! I zdaje się że jestem pierwsza :D jak moglas skończyć w takim momencie?! Nie mogę doczekać się następnego rozdzialu . pozdrawiam

    Olix :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział :) Dziewczyno błagam cię kiedy będzie coś więcej między Draco a Mioną ? :D Już nie mogę się doczekać nexta :)
    Zapraszam do mnie : http://dramione-nowa-historia.blogspot.com/
    ~ Miona~

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział!
    Czekam niecierpliwie na następny! ;3

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajny rozdział, podoba mi się, czekam niecierpliwie na TE SCENY :D haha życzę weny i czekam na nexta.

    OdpowiedzUsuń
  6. Witaj;)
    Rozdział widziałam już wczoraj, ale ból głowy uniemożliwił mi jego lekturę więc wracam dzisiaj.
    Najbardziej póki co intryguje mnie wątek Draco. No bo błagam, czy nikt nie widzi, że z nim jest coś nie tak? Przecież to gołym okiem widać, że Parkinson coś przy nim majstrowała. I naprawdę nie mogę się doczekać, kiedy dostanie za swoje...
    Ron ma chyba poważne zaburzenia emocjonalno-psychiczne i na jego miejscu nie wychodziłabym z planami tak daleko w przód, bo Lord ma wobec niego inne plany, no chyba, że Draco dorwie go pierwszy...oczywiście jeśli ktoś w końcu ruszy głową i dostrzeże, ze on potrzebuje pomocy;)
    Do rzeczy wiadomych nie bd się czepiać, choć widać, że bardzo się starasz i wkładasz w pisanie całe serducho;) Tak trzymać!
    Gratuluję zaliczonej sesji;) I cieszę się z tak częstych publikacji;)
    Pozdrawiam serdecznie,
    V.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz :) Chciałabym się zapytać, czy mogłabyś mi polecić jakąś betę? Sama się na tym nie znam i nie wiem jak zacząć współpracę :) Z góry dziękuję :)

      Usuń
    2. Jesteś pewna?:) Jeśli tak to mądra decyzja. Wydaje mi się, że najlepszym sposobem jest umieścić ogłoszenie na swoim blogu. Ja w ten sposób znalazłam Face:) Zazwyczaj trochę to trwa. Ale kiedyś też obiła mi się o oczy strona, gdzie można było nawiązać fajną współpracę. Spróbuj jej poszukać w google. Jeśli chcesz mogę dać również ogłoszenie u siebie i namiar na Ciebie:) Pamiętaj tylko wybrać SZCZERĄ osobę:) Jeśli bd się czepiać, poprawiać i zmuszać Cię do poprawy to znaczy, że to ona;D Na początku bd ciężko, ale później, gdy usłyszysz od niej, że zrobiłaś mega postępy, sama zobaczysz, że warto:) I nie zniechęcaj się;)

      Usuń
    3. Poszukam w weekend, na razie przez pracę nie mam kiedy, a muszę napisać jeszcze rozdział :) jeśli nie uda mi się znaleźć to poproszę Cię o pomoc na Twoim blogu, może wtedy będzie odzew :) Pozdrawiam!

      Usuń
  7. Parkinson, głupia tapeciara. Boję się o Hermionę, a Rona nigdy nie lubiłam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  9. Gdyby Hermiona powiedziała "tak" to bym ją chyba udusiła. Kiedy ona wreszcie przestanie Ronowi mydlić oczy? On już jest niezrównoważony.
    Hermioneczko, przestań przestań sobie wmawiać, że nie jesteś zazdrosna o tego głupiego Malfoy'a, bo to i tak nic nie da ^.^
    Draco pewnie będzie robić młodej Lennox wyrzuty, że jego dziewczyna ją zaatakowała i teraz za to siedzi w lochach. Ta malfoy'owska logika...
    Jest też opcja, że jest pijany i powie jej parę szczerych słów :3
    W każdym razie tydzień bez Pansy to udany tydzień ^.^
    Bardzo lubię Twojego Blaise'a :) Jest taki zabawny. I dobrze, że wie o tej sprawie z Ronem.
    Zszokowałaś mnie śmiercią bliźniaków. Jak mogłaś? T.T
    Pozdrawiam i niecierpliwością czekam na NN,
    Krucza Dama (dawniej Martyna)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz :) musiałam Was czymś zaskoczyć :D Pozdrawiam!

      Usuń
  10. Ymm...Hej :) Znalazłam tego bloga dzisiaj i bardzo mnie nim zaintrygowałaś. Piszesz cudnie, aż przyjemnie się czyta. Pomysł na opowiadanie genialny *.* Tylko dlaczego Ron jest taki głupi? T-T Nie dość że Miona przez niego cierpi, to on swoim zachowaniem wogóle nie pomaga ;-;
    Parkinson to skończona idiotka. Na pewno daje coś dla Dracona, bo on normalnie tak by się nie zachowywał... Chyba xd No chyba, że chce żeby Miona była zazdrosna :D Ale to raczej na razie niemożliwe :c Ale i tak troche zachowuje się jak dziecko .-. Zamiast pogadać z Hermioną jak człowiek to obraża się na nią i zachowuje się jak wcześniej ;-;
    Miona nie ma łatwo, to prawda. Ale wszystko się ułoży no nie? ^-^
    Blaise to cudowny chłopak. Nie dość że pocieszy i rozbawi to można z nim inteligentnie porozmawiać :D
    A ta zagadka mamy Hermiony. *^* Jeśli oni żyją to osobiście Cię uściskam XD

    Od dzisiaj postaram się za każdym razem komentować rozdziały. Obiecuję :D
    Serdecznie pozdrawiam i życzę jak najwięcej weny <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję i mam nadzieję, że zostaniesz ze mną do końca :) Buziaki!

      Usuń
  11. Kochana!
    Nawet nie wiesz jak się cieszę, że wstawiłaś rozdział. A pro po rozdziału to Cudeńko *-* bardzo się cieszę, że wróciłaś. Voldek mógł skazać Parkinson na śmierć. Wkurza mnie ta dziewczyna. W końcu będą ze sobą rozmawiać. Blaise jest... trudno to powiedzieć... wiernym przyjacielem, oddanym? Pomaga Mionce i to jest najważniejsze! Czekam na następny rozdział i pozdrawiam!
    Krukonka

    http://dramione-warto-sluchac-glosu-serca.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja czekam na rozdział u Ciebie! Jestem ciekawa jak pokierujesz historię :) pozdrawiam i dziękuję za komentarz! :)

      Usuń
  12. Bliźniaki nie żyją?! Niee!!! ;( Jakiś taki smutny ten rozdział... I cała ta sytuacja z Ronem. Co mu przyszło do głowy, żeby się oświadczać?! Masakra. Ale za to jestem ciekawa rozmowy Draco z Hermioną. ;)
    Bells :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetny ! Czekam na następny ;)
    amatorskie-opowiadania.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  14. Podoba mi się ;) Czekam na następny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Serio? Taki "pierścionek" w takich okolicznościach? Tylko Ron mógł na to wpaść. Mimo wszystko żal mi go, Hermiona robi mu tylko złudne nadzieje. Niech się ogarnie dziewczyna bo doprowadza mnie do nerwicy.
    Jak mogłaś zabić bliźniaków?! Rozumiem, że jest Ci to potrzebne do dalszej części ale jakoś trudno pogodzić mi się z faktem, że ich nie ma.
    Harry co ty planujesz. Mam nadzieję, że nie wpakuje się w takie kłopoty jak Ron...
    Ten rozdział wyszedł Ci bardzo smutny. A może to mój średni nastrój sprawia, że tak to odbieram.
    XYZa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miał być trochę, smutny w końcu uśmierciłam takie fajne postacie. Ale ktoś musi zginąć, by ktoś mógł żyć :P Pozdrawiam! :)

      Usuń
  16. Nowy rozdział! Jak miło! :D
    Szkoda mi Rona. Tak mi się smutno zrobiło. W końcu zorientować się, że ukochana osoba, za którą można by oddać życie, nie odwzajemnia uczuć...
    Dobra, bo zaczynam pisać jakieś refleksyjne bzdury. Pisz dalej, ja będę czytać i rozpływać się nad Twoim opowiadaniem.
    Pozdrawiam,
    Cassie :)
    P.S. Cieszę się, że wszystko zdałaś. Mam tylko nadzieję, że z najwyższymi wynikami (bo kto by nie chciał?). Do następnego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. najważniejsze, że zdane, niektóre przedmioty to... byleby zaliczyć :D dziękuję za komentarz! :) Pozdrawiam!

      Usuń
  17. Heej niedawno odkrylam twojego bloga,bardzo mi się podoba, jest naprawde świetny. Napisz mi prosze kiedy nastepny rozdzial bo zwariuje!
    Życzę weny :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę, podpisujcie się pod Anonimowymi komentarzami, potem będzie łatwiej dojść kto skomentował i będę wiedziała kim mniej więcej jesteś :) mam nadzieję, że zostaniesz ze mną do końca! pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Będę do końca!!! ale nie kończ za szybko!!! chcę jeszcze dużooo rozdziałów przeczytać!!! Sorcia że się nie podpisałam,ale nie byłam przy innym komputerze i nie chciało mi się logować XD
      ~Rudi

      Usuń
  18. No nie i zakończyłaś w takim momencie.
    Ron mnie zaskoczył,reakcja Hermiony nie,ale co bd dalej?
    Czy Malfoy powie Hermionie o tym czego dowiedział się od Narcyzy ? :>
    Uwielbiam Zabiniego :D
    Hahahah tak dobrze tej małpie Parkinson :P Po co atakuje kogoś od tyłu :D
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  19. Świetny rozdział 💗💖💕💚

    OdpowiedzUsuń
  20. Rozdział cudowny!
    SectumSempra

    OdpowiedzUsuń
  21. Lennox pokazuje, na co ją stać. A tak przy okazji... Wspominałam już, że podoba mi się nazwisko, które jej dałaś? Super ;D

    OdpowiedzUsuń
  22. Świetny rozdział :D
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  23. Genialny..., co nie zmienia faktu, że Parkinson mnie denerwuje, a Ron jest głupi...

    OdpowiedzUsuń
  24. ron niezruwnoważony był zawsze newet w ksiąążkach J.K.R
    super i czytam dalej

    OdpowiedzUsuń
  25. Dobrze,że uciekła od Wieprzleja

    OdpowiedzUsuń

Bardzo Was proszę o komentarze, w których wyrazicie swoją opinię o moim blogu :) Dziękuję za każdy z nich to bardzo motywuje :)