Wracaliśmy z celi Rona, a atmosfera między nami była tak
gęsta, że można było kroić ją nożem. Draco odkąd zabrał mnie z odwiedzin, szedł
kilka kroków przede mną kompletnie nie zwracając uwagi, czy za nim nadążam, czy
nie. Powoli zaczynałam dyszeć, bo moja kondycja po nieskończonym leczeniu była
w opłakanym stanie. Jak widać chłopaka to w ogóle nie interesowało, a ja
zastanawiałam się, co go ugryzło.
- Możesz zwolnić? – wysapałam, czułam jak powoli nogi
odmawiają mi posłuszeństwa. Malfoy zatrzymał się w miejscu i powoli obrócił się
w moją stronę. Spojrzał na mnie tym samym zimnym wzrokiem, co za czasów
Hogwartu i zmierzył moją sylwetkę od góry do dołu z ogromną pogardą.
- Czyżbyś miała za krótkie nóżki, Lennox? – zapytał z
ironią, a ja już wiedziałam, co oznacza ten jego ton. Stary Draco Malfoy
powrócił. Czar prysł, po jego wcześniejszym stosunku do mnie nie było śladu.
- Może gdybyś pamiętał, że dopiero dzisiaj wyszłam ze
skrzydła szpitalnego, to wiedziałbyś, że nie mam siły biegać za tobą! –
wysyczałam w jego stronę. Co za idiota, na dodatek bez mózgu.
- Nie rób z siebie ofiary, Lennox. Nikt nie będzie się nad
tobą litować. – odpowiedział i zaczął znów przemierzać korytarz w tym samym
tempie, co przed chwilą. Nie miałam zielonego pojęcia, co go ugryzło.
Wiedziałam, że nie lubi Rona, ale żeby tak reagować na nasz pocałunek? Sama nie
jestem z tego dumna, ale jemu nic do tego. Moje życie, moja sprawa. Z tą myślą
zaczęłam iść w kierunku swoich komnat, nawet nie próbując dorównać krokom
Malfoya. Szłam powoli, bo zdawałam sobie sprawę jak większy wysiłek działa na
mój osłabiony organizm. W końcu po kilku minutach doszłam do drzwi prowadzących
do mojego pokoju, przy których stał zniecierpliwiony Draco.
- Dłużej się nie dało? – zapytał. Prychnęłam tylko, nie
chciałam wdawać się z nim w dyskusję. Otworzyłam drzwi i już po chwili
znajdowałam się w bezpiecznym pomieszczeniu. Od razu rzuciłam się na łóżko,
moje nogi aż wołały o odpoczynek. Nawet nie zauważyłam kiedy usnęłam.
***
Przyznam szczerze, na początku było mi żal Weasleya. Swoją
bohaterską postawą skazał siebie na śmierć, a bliskich na cierpienie. Jednak,
gdy zobaczyłem jak ten gad perfidnie wykorzystuje sytuację i całuje Hermionę,
coś się we mnie zagotowało. Widziałem błysk satysfakcji, jaki pojawił się w
jego oczach, gdy wszedłem do pomieszczenia. Miałem wtedy ogromną ochotę dać mu
w pysk i zanieść do Voldemorta, aby przyśpieszył jego egzekucję. Tylko widok
Hermiony mnie przed tym powstrzymał. Miała na twarzy wypieki i do tej pory się
zastanawiam, czy były to rumieńce wstydu, czy emocji związanych z pocałunkiem. Gdy
to zobaczyłem, złość stała się jeszcze większa i miałem ochotę jak najszybciej
wyjść z tej celi. Nie zwracałem uwagi na nią, na jej stan zdrowia. Po prostu
musiałem iść, żeby nie zrobić głupstwa. Bardzo się ucieszyłem, gdy wreszcie
mogłem zamknąć się w swoich pokoju razem z Ognistą Whisky. Leżałem na kanapie i
popijałem trunek, dalej rozmyślając o wcześniejszej sytuacji. Moje myśli
przerwało donośne pukanie do drzwi. Wstałem niechętnie, nie miałem ochoty
nikogo widzieć, ani z nikim rozmawiać.
- Kopę lat, stary! – zawołał Blaise Zabini, gdy otworzyłem
drzwi. Byłem w ogromnym szoku, jak mój najlepszy przyjaciel znalazł się w
Riddle Manor?
- A co ty tutaj robisz? – zapytałem, dalej stojąc w
przejściu i głupio wpatrując się w
chłopaka.
- Może mnie najpierw wpuścisz, a potem pogadamy? – zapytał,
a ja od razu zaprosiłem go do środka. Blaise rozsiadł się na kanapie i nalał
sobie whisky.
- To mogę wiedzieć, jakim cudem znalazłeś się tutaj? –
ponownie zadałem mu pytanie i usiadłem obok niego.
- Nasi starzy powariowali. Odkąd przestałeś uczęszczać do
Hogwartu, oni też zaczęli się domagać, żebyśmy trafili do Riddle Manor i
rzucili tą budę i oto jestem. – powiedział chłopak i upił łyk bursztynowego
alkoholu.
- Mówisz cały czas w liczbie mnogiej, kogo masz jeszcze na myśli? –
zapytałem.
- Mnie i Pansy, nasi ojcowie dogadali się z Voldemortem i
będziemy tutaj mieszkać. – powiedział.
- Pansy? To w takim razie, gdzie ona jest? – byłem
zdziwiony. Skoro trafiają tutaj dzieci Śmierciożerców, to niedługo całe rodziny
trafią do tego domu. Wtedy na pewno, nie będzie bezpiecznie.
- Niedługo powinna być, sam dokładnie nie wiem. Była
strasznie podniecona, że będzie mogła ciebie znowu zobaczyć. – powiedział Blaise
i uśmiechnął się do mnie, sugestywnie unosząc brwi. Palant.
- No właśnie tego się obawiałem. – powiedziałem i wypiłem
całą zawartość szklanki na raz. Przyjemne ciepło rozgrzało mój przełyk,
łagodząc nerwy i uspokajając duszę. Pansy była bez wątpienia moją przyjaciółką,
lubiłem ją na swój sposób. Niestety, ona oczekiwała ode mnie czegoś więcej, a
ja nie mogłem jej tego dać. Nie wiązałem z nią swojej przyszłości, chociaż
kiedyś było bardzo blisko i nasi ojcowie prawie podpisali dokument o naszym
małżeństwie. Na szczęście moja matka wkroczyła do akcji, posiadała takie
argumenty, które zabroniły wiązania naszej wspólnej przyszłości. Do tej pory
nie mam pojęcia, co takiego ukrywa Narcyza, ale mam nadzieję, że kiedyś się
tego dowiem. Przynajmniej dzięki niej, nie mam obowiązku poślubienia kobiety,
na której mi nie zależy.
- Nie łam się stary, może kiedyś sobie odpuści. – powiedział
Blaise i głośno się roześmiał widząc moją zrezygnowaną minę.
- Prędzej Weasley i ja zostaniemy przyjaciółmi. –
odpowiedziałem, co spowodowało, że Zabini prawie spadał z kanapy ze śmiechu.
Tak minęła nam reszta wieczoru, Blaise opowiadał mi, co się działo w Hogwarcie
podczas mojej nieobecności, a ja dzieliłem się informacjami z Riddle Manor.
Opróżniliśmy kilka butelek Ognistej Whisky, przez co Zabini ledwo wyszedł z
mojego pokoju. Jego komnaty znajdowały się po drugiej stronie korytarza, na
szczęście droga była prosta. Gdy sylwetka przyjaciela zniknęła w ciemności,
zamknąłem drzwi i udałem się do łazienki wziąć szybki prysznic. Trochę kręciło
mi się w głowie, alkohol zrobił swoje. Po skończonej toalecie, szybko wskoczyłem
do łóżka, chcąc jak najszybciej przespać moment, w którym alkohol rządził moim
ciałem. Gdy już prawie zasypiałem obudziło mnie kolejne pukanie do drzwi. Przez
pierwszą chwilę wydawało mi się, że śnię jednak pukanie stawało się coraz
bardziej donośne. Z ogromną niechęcią podniosłem się z ciepłego łóżka i
podszedłem do drzwi, aby je otworzyć.
- Draco! – nie zdążyłem zobaczyć kim jest ta osoba, bo od
razu rzuciła mi się na szyję. Poczułem mdły zapach perfum, których używała
tylko jedna kobieta. Pansy.
- Pansy, co ty tutaj robisz o tej porze? – zapytałem,
delikatnie odsuwając dziewczynę od siebie. Jak zwykle była ubrana w krótką,
lateksową, czerwoną spódniczkę i obcisłą czarną bluzkę. Nie wiem po co, w ogóle
się ubierała, skoro ten strój nic nie zasłaniał.
- Jak to co? Stęskniłam się za tobą, głuptasie. Nie
widzieliśmy się tak długo, więc od razu jak przyjechałam, musiałam się z tobą
zobaczyć! – powiedziała i wpakowała się do mojego pokoju. Westchnąłem w geście
zrezygnowania, doskonale wiedziałem, że teraz się jej tak łatwo nie pozbędę.
- Pansy, jest pierwsza w nocy, czy możemy porozmawiać jutro?
– zapytałem. Dziewczyna odwróciła się w moją stronę i zaczęła mi się intensywnie
przyglądać. Na moje nieszczęście byłem w samych bokserkach do spania, a
Parkinson nie mogła oderwać ode mnie wzroku. W sumie jej się nie dziwię.
- Ja nie przyszłam tutaj rozmawiać, Draco. – powiedziała i
zaczęła iść powoli w moją stronę, kołysząc biodrami i oblizując usta.
Przyglądałem jej się chwilę, ale zdawało mi się, że widzę dwie kobiety, a nie
jedną. Szybko przetarłem oczy i druga Pansy zniknęła. Podeszła do mnie i wpiła
się w moje usta, wbijając przy okazji swoje długie paznokcie w moje plecy. Nie
miałem siły jej odepchnąć, a sam pocałunek był nawet przyjemny. Nim się
obejrzałem leżeliśmy już na łóżku, a dziewczyna zaczęła się rozbierać. Gdy
stanęła przede mną naga, wszystkie wątpliwości odeszły. Jestem tylko mężczyzną.
***
Narcyza Malfoy od kilku dni nie mogła spać. Zadręczały ją
myśli o swojej przyjaciółce Amandzie, która pozostawiła kolejną zagadkę będąc w
zaświatach. Kobieta wiedziała, że nie można jej lekceważyć, bo na pewno
prowadzi ona do bardzo ważnej sprawy. Tylko jakiej? Musiała natychmiast
porozmawiać ze Snapem. Udała się do lochów Riddle Manor, w których znajdowały
się komnaty Mistrza Eliskirów. Nigdy nie rozumiała, dlaczego ten mężczyzna
upodobał sobie takie miejsce jakim są lochy. Przeraźliwe zimno, wilgoć i smród
towarzyszyły jej po drodze, powodując zawroty głowy i lęk przed nieznanym.
Szybkim krokiem podeszła do drzwi prowadzących do pokoi Severusa i energicznie
w nie zapukała. Po krótkiej chwili otworzył jej mężczyzna, który nie krył
zdziwienia na jej widok. Zaprosił ją do środka i wskazał miejsce na fotelu,
przy jego biurku.
- Co ciebie do mnie sprowadza, Narcyzo? – zapytał.
- Severusie, mamy problem do rozwiązania. Hermiona mi
opowiedziała, co się z nią działo podczas śpiączki i… - kobieta opowiedziała
całą historię, łącznie ze wskazówką jaką pozostawiła Amanda.
- To naprawdę interesujące… - powiedział Snape. Mężczyzna
podniósł się z krzesła i podszedł do ogromnej biblioteczki, skrywającej mnóstwo
wartościowych woluminów.
- Co mamy robić? Co to oznacza? – zapytała Narcyza i
spojrzała z nadzieją na profesora.
- Przeszukam kilka ksiąg. Bardzo możliwe, że kryje się za
tym wszystkim czarna magia. Wiesz dobrze, że William fascynował się nią i
niejednokrotnie pokazał, że potrafi ją doskonale opanować. – odpowiedział.
- Myślisz, że oni żyją? – zapytała kobieta. Mężczyzna
spojrzał na nią zdezorientowanym wzrokiem. To mogło wiele zmieniać.
- Nie wiem, Narcyzo. Jeśli tak jest, to użyli bardzo silnej
magii, aby udało im się przeżyć. Sam nie wiem… To jest bardzo skomplikowane.
Musieliby stworzyć, coś co zabezpieczyło ich duszę przed śmiercią. –
odpowiedział mężczyzna.
- Horkruks? – zapytała pani Malfoy. Snape spojrzał na
kobietę, analizując jej słowa.
- Prawdopodobnie, ale nie tylko horkruks. Musi się za tym
kryć coś większego… Poszukam wszelkich informacji na ten temat i jak tylko
czegoś się dowiem, dam ci znać. – odrzekł Mistrz Eliskirów.
- Dobrze, Severusie. Może spróbuj skonsultować się z
Dumbledorem? – mężczyzna pokiwał głową na znak zgody.
- Do zobaczenia, przyjacielu. – powiedziała kobieta i udała
się w stronę drzwi, aby opuścić komnaty Severusa. Wiedziała, że teraz lepiej
jest go zostawić samego, aby mógł w spokoju przeanalizować sytuację.
- Do zobaczenia… – odpowiedział Snape i pogrążył się w tylko
sobie znanych myślach.
***
Obudziłam się wypoczęta, co było dla mnie nowością.
Przeciągnęłam się na swoim wielkim łóżku i powoli podniosłam się z niego. Na
szafce obok znajdował się eliksir, który musiałam wypić przed śniadaniem.
Sięgnęłam po niego i szybko połknęłam, a jego gorzki smak zapiłam sokiem z
dyni. Udałam się do łazienki i wykąpałam się, ponieważ wczoraj zasnęłam w
ubraniach. Po odświeżeniu usiadłam na kanapie i czekałam na Malfoya. Za
piętnaście minut miało odbyć się śniadanie, a jego jeszcze nie było.
Zastanawiałam się, czy dalej jest na mnie obrażony i będzie się zachowywał jak
skończony dupek. Minuty mijały, a Draco dalej się nie pojawiał. Gdy zostało
pięć minut do śniadania postanowiłam sama się na nie udać. Wyszłam na korytarz
i rozejrzałam się niepewnie, zastanawiając się czy chłopak zaraz się nie
pojawi. Nic takiego się nie stało. Szybkim krokiem przemierzyłam korytarz, nie
oglądając się za siebie i nie zatrzymując przy obrazach. Wzbudzało to
niepotrzebne wspomnienia. Energicznie otworzyłam drzwi, a kilkanaście par oczu
zwróciło się w moją stronę. Usiadłam na swoim miejscu i zaczęłam się przyglądać
osobom, które widziałam pierwszy raz. Nie wiedziałam kim są i dlaczego tutaj
się znajdują.
- Witaj, Hermiono. Gdzie jest Draco? – zapytał Lord
Voldemort i przyglądał mi się badawczo. Musiałam skłamać, przecież gdybym
powiedziała, że nie przyszedł Czarny Pan by się na nim zemścił, a tego nie
chciałam.
- Niezdara ze mnie, wylałam na niego sok dyniowy i musiał
iść się przebrać. Powiedziałam, że nie będę na niego czekać i spotkamy się na
miejscu. – odpowiedziałam i uśmiechnęłam się przepraszająco w stronę Toma.
- Niech będzie. – odpowiedział Lord, chociaż wydaje mi się,
że mi nie uwierzył. Mam nadzieję, że Draco nie spotka za to kara. Po chwili do
jadalni wszedł Blaise Zabini. Bardzo zdziwiłam się na jego widok, a on tylko
uśmiechnął się do mnie i puścił mi oczko. Usiadł koło jednego z małżeństw i
zaczął nakładać sobie solidną porcję jajecznicy. Postanowiłam wziąć z niego przykład,
nie jadłam wczoraj kolacji i mój żołądek domagał się jedzenia. Na rozwiązywanie
zagadki jego pobytu tutaj przyjdzie czas później. Po około dziesięciu minutach
drzwi ponownie się otworzyły, a przez nie wszedł Malfoy, obejmując Pansy
Parkinson. Zbladłam. Moja mina prawdopodobnie przedstawiała niedowierzanie,
szok, konsternację i wiele innych emocji, które zmieniały się jak w
kalejdoskopie. Chłopak odsunął dziewczynie krzesło i usiadł koło niej. Dalej
nie byłam w stanie nic przełknąć i wpatrywałam się tępo w ich stronę, jakby
ktoś potraktował mnie zaklęciem Petrificus Totalus.
- Kochanie, podasz mi chleb? – zapytała Pansy, a mi z ręki
wypadł widelec. Wszyscy spojrzeli się w moją stronę, a ja błyskawicznie zanurzyłam
się pod stół w poszukiwaniu zguby. Gdy ją znalazłam, szybko odłożyłam widelec
na stół i opuściłam pomieszczenie. Nie wiedziałam, dlaczego się tak zachowuję,
to było irracjonalne. Przecież ona ma prawo spotykać się z dziewczynami, a mi
nic do tego. Mam Rona, o którym muszę myśleć i którego muszę uratować. Nic nie
może mnie rozpraszać, a szczególnie głupi Malfoy i jego głupia Pansy. Nic mnie
to nie interesuje. Z tą myślą przekroczyłam próg swojego pokoju i sięgnęłam po
pierwszą, lepszą książkę. Zanurzyłam się w lekturze, powoli zapominając o
wcześniejszym incydencie i skupiając się na bohaterach opowiadania.
***
Witam Was! Jeśli mam być szczera, to nie jestem zadowolona z tego rozdziału. Bardzo ciężko mi się go pisało, nie miałam odpowiedniej weny, dlatego z góry Was przepraszam za błędy i brak większej akcji i długość rozdziału. Obiecuję poprawę. Dziękuję za komentarze i czekam na kolejne :) Pozdrawiam Was serdecznie! :)
D.
Hej, nominowałam Cię do LBA, po więcej informacji zapraszam do mnie: http://mury-nienawisci.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńCzyzbym pierwsza była,? haha, Fajny rozdział, podoba mi sie, akcja sie rozwija, zycze weny i czekam na nexta ;p
OdpowiedzUsuńDraco, zawiodłam się na nim. No ale z Mioną nic go nie łączy więc może robić co chce. Po prostu Pansy do niego nie pasuje i tyle. Hermiona kryje go przed V. a ten się szlaja po domu z ledwo ubraną Pans. Nie podoba mi się reakcja Hermiony na wejście tej "pary" okazała się słaba skoro tak na nią ten widok zadziałał. A słabych charakterów w literaturze nigdy nie lubiłam, może to dlatego, że sama nie jestem silna i szukam swojej odwrotności w bohaterach.
OdpowiedzUsuńXYZa
Super. Podoba mi się :)
OdpowiedzUsuń~Natalia
Jestem tu nowa, ale zostaje na stałe :) Wspaniała historia ;) Czekam na next :)
OdpowiedzUsuńDraco zazdrosny o Hermionę? Hermiona zazdrosna o Draco? Cudownie! Ale czemu Draco musiał się przespać z Pansy? Grr... zawiodłam się na nim. Życzę weny i pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńBuziaki
Bells :*
Wydaję mi się, że Draco to zrobił by się w ten sposób odegrać na Hermionie. Myślę, że za kilka rozdziałów Ron ucieknie z Riddle Manor, a Malfoy porzuci Pansy. Nie przepadam za tą dziewczyną. Na każdym kroku chcę mieć Dracona tylko dla siebie, chociaż wie, że to nie osiągalne. Czekam na następny rozdział. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKrukonka
http://dramione-warto-sluchac-glosu-serca.blogspot.com
Pierwsze uczucia bohaterów? Podoba mi się, w sumie to mój ulubiony etap. Ta zazdrość i wmawianie sobie, że nic mnie on/ona nie obchodzi. To jest cudowne!
OdpowiedzUsuńA rozdział jak zwykle cuudo <3
Czekam na kolejny ;)
Pozdrawiam,
Cassie :)
Zostawiam po sobie ślad ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział - tego nie dało się przewidzieć - że w taki sposób zachowa się Hermiona - genialnie to napisałaś:)
OdpowiedzUsuńświetny rozdział!
OdpowiedzUsuńFajny rozdział
OdpowiedzUsuńPozdrawiam DM
Chcesz opinie ? Proszę bardzo.
OdpowiedzUsuńMyślisz, ze twoje opowiadanie jest takie super? nie, nie jest. a to, że nie dodajesz epilogu, bo ''komentarze sie nie zgadzaja'' jest zalosne. Sama wolalabym kilka szczerych opisni niż suche ,,swietnie'' ,,super'' ,,cudownie'' .
jestes zalosna a moj komentarz pewnie usuniesz.
nie pozdraiwma
Uwielbiam takie komentrze, wściekły anonim, który nie ma nawet odwagi się podpisać :) Najważniejsze, że to nie jest żałosne :) Nie mam zamiaru Ci tłumaczyć o co chodzi z komentarzami, bo gdybyś dokładnie przeczytał to co pisałam pod postem z tą informacją jak i komentarzach zrozumiałabyś to. A może zrozumiała? Trochę odwagi, podpisz się chociaż, pozdrawiać mnie nie musisz ;) Ja Ciebie za to serdecznie pozdrawiam i następnym razem jak będziesz pluć jadem ,to miej odwagę się podpisać i mieć argumenty, które byłabym wstanie zrozumieć. Twój komentarz nic nie wnosi, oprócz próby nie wiem... zniechęcenia mnie do pisania? a może chcesz, żebym się popłakała po czymś takim? Spokojnie to mi nie grozi, a Twój komentarz mnie po prostu rozbawił :)
UsuńBuhaha ktoś się popisał elokwencją w stylu Pottera .Leże i kwicze xD
UsuńKurcze teraz to mnie zaintrygowałaś ...Czy rodzice Hermiony naprawdę stworzyli Horkruksa i co z tego wyniknie?
OdpowiedzUsuńMalfoy i Parkinson :O
No nieźle.Myślałam,że to jednarazowa przygoda :P
Wcale sie nie dziwie Hermionie,że jest w takim szoku :D
Pozrawiam :*
Jejku!!!!!!!¡ Kocham to twoje opowiadanie!! Najlepsze dramione jakie czytałam, a (nie) skromnie powiem, że troche tego było. Świetnie to wszystko wymyśliłaś, bardzo ciekawa fabuła, a twój styl pisania mnie powala na kolana 💞💗💕💚💜💙💛❤ Ta scena zazdrości po prostu boskaa!! Kocham<3 Przepraszam cię bardzo że wcześniej nie komentowałam, bo wiem jakie to dla autora ważne, ale jak wczoraj znalazłam ten blog to po prostu nie mogłam się oderwać i tak wyszło😐 lecę czytać dalej😊
OdpowiedzUsuńBardzo dobry ♥
OdpowiedzUsuńDraco zazdrosny o Hermione, Hermiona o Draco - świetnie ujęte. I en tekst 'jestem tylko mężczyzną' rozbroił mnie:)
OdpowiedzUsuńDracuś zazdrosny! Łiii! Doczekałam się! Ale nie spodobało mi się że Draco uprawiał seks z Parkinson xD. No nic pozostaje iść czytać dalej :)
OdpowiedzUsuńSectumSempra
To tak oczywiste ale zarazem satysfakcjonujące (niewiem z jakiego powodu), ze Malfoy jest zazdrosny ale jeszcze sam o tym nie wie ;D
OdpowiedzUsuńWiem, że jest teraz trochę późno na komentowanie tego rozdziału (taa... trochę xD), ale nie mogłam się powstrzymać. Zrobiłam sobie ostatnio przerwę od blogów Dramione, która wyszła mi dłuższa niż początkowo miała być, a teraz nadrabiam zaległości. Pozapominałam parę rzeczy z Twojej historii, więc postanowiłam przeczytać ją drugi raz, a przy okazji zostawić kilka komentarzy.
OdpowiedzUsuńZachowanie Hermiony jest irytujące. Według mnie powinna być bardziej asertywna. Ale jak odmówić umierającemu?
Odrobinę zawiodłam się na Draconie, aczkolwiek mu wybaczam, ponieważ a) był pijany b) jest tylko mężczyzną. Ale "kochanie"? ;__; Serio? "Kochanie"?
Cyzia wkroczyła do akcji i uratowała syna przed Parkinson? To do niej podobne. I jak tu jej nie kochać? x3
Lecę czytać dalej. Nie widziałam jeszcze najnowszych rozdziałów, więc nie wiem jak idzie sprawa wskrzeszania rodziców Hermiony. Nie łudzę się, że już są wśród żywych, ale od marzeń jeszcze nikt nie przytył xD
Pozdrawiam,
Krucza Dama (znana (choć raczej nieznana) też jako Martyna H.)
PS. Pewnie mnie nie pamiętasz, więc może coś skojarzysz jak powiem, że profilowe na moim starym koncie to szary wilk.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCo ta zazdrość robi z ludźmi :D
OdpowiedzUsuńZazdrość..., więc jednak muszą coś do siebie czuć.
OdpowiedzUsuńdziś wróciłam do czytania
OdpowiedzUsuńszkołe mam na 9 więc się i tak będę nudzic
roźżdział fajny, ale mało się dzieje cZytam dalej
No to się porobiło :) Draco i Hermiona zaczynają być o siebie zazdrośni.
OdpowiedzUsuńAAAAA OBOJE SĄ ZAZDROŚNI HAHAHAHHAHAHA
OdpowiedzUsuń