Po wczorajszych wydarzeniach sen przyszedł do mnie bardzo
szybko. Zdziwiłam się, że mogę zasnąć w miejscu, którego szczerze nienawidzę i
potwornie się boję, ale jednak zmęczenie wygrało. Obudziło mnie ciche pukanie
do drzwi, które z każdą minutą stawało się coraz ostrzejsze. Niechętnie wstałam
i podeszłam do nich, aby otworzyć intruzowi. Na moje nieszczęście, stał w nich
Malfoy.
- No nareszcie, śpiąca królewno. – powiedział chłopak na
przywitanie i dziarskim krokiem wszedł do mojego pokoju.
- Czego chcesz Malfoy o tak nieludzkiej porze? – zapytałam zaspanym
głosem, leniwie patrząc na zegar wskazujący szóstą rano.
- Lord przełożył śniadanie na godzinę ósmą, więc wolałem
obudzić cię wcześniej. – odpowiedział obojętnie.
- Przecież to za dwie godziny! Mogłam jeszcze spokojnie
spać! – powiedziałam do niego ze złością i zazgrzytałam zębami. Czy on nigdy
nie przestanie robić mi na złość?
- Dla ciebie to tylko dwie godziny, nie widziałaś chyba
swojego odbicia w lustrze. – wskazał palcem w moją stronę i popatrzył na mnie
od góry do dołu z ogromnym niesmakiem. Pomimo tego, że wiedziałam jak bardzo
chce on mnie wkurzyć od razu poszłam do łazienki i trzasnęłam drzwiami.
Skierowałam się w stronę lustra i warknęłam. Jak zwykle ten dupek mnie
oszukuje, a ja biorę sobie jego uwagi do serca. Głupia. Skoro już byłam w
toalecie, postanowiłam wziąć gorącą kąpiel w pięknej i ogromnej złotej wannie.
Ogólny wystrój tego pomieszczenia, aż raził przepychem. Wszystkie detale były
zrobione ze złota. Kurki przy umywalce i wannie były w kształcie węża, a ich
oczy wysadzane były szmaragdami. Jednak
najpiękniejsza była rama lustra. Złota, z przeróżnymi kamieniami szlachetnymi
układającymi się w małe godła domu Salazara. Voldemort wiedział, jak pokazać
innym, że ma władze i pieniądze. Po tych przemyśleniach wyszłam z wanny i szybko się wysuszyłam. Po skończonej
toalecie wyszłam gotowa z pomieszczenia. Draco siedział na kanapie i czytał
jakąś książkę. Spojrzałam na zegar, który wskazywał godzinę siódmą. Stałam tak
po środku pokoju i za bardzo nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić. Chłopak nie
zaszczycił mnie nawet jednym spojrzeniem, ciągle był zaczytany w lekturze.
Chrząknęłam. Malfoy powoli oderwał głowę od książki i spojrzał na mnie z cwanym
uśmiechem.
- Widzę, że zrobiłaś co mogłaś. No trudno. – westchnął i
podniósł się z kanapy. Zacisnęłam pięści ze złości, niesamowite jak ten ślizgon
potrafi mnie momentalnie wyprowadzić z równowagi.
- Daruj sobie te komentarze, idziemy? – zapytałam. Wolałam
przemilczeć tą bezsensowną zaczepkę, nie byłam w nastroju, aby od samego rana
się kłócić.
- Tak, idź za mną. – powiedział lekko zdziwiony chłopak,
widocznie liczył na kolejną wymianę zdań, w której mógłby mi naubliżać. Tym
razem udaliśmy się schodami na górę, a nie tak jak poprzednio na dół. Szliśmy
korytarzem, który był pokryty zieloną tapetą z elementami srebra. Na ścianach
wisiały obrazy dumnych czarodziei, którzy z wyższością spoglądali w naszą
stronę. Prawdopodobnie byli to przodkowie Czarnego Pana. Największy obraz
przedstawiał samego Salazara Slytherina, przy którym się zatrzymałam. Mężczyzna
siedział dumnie na fotelu, trzymając w rękach swoją różdżkę. Siwa broda sięgała
mu prawie do kolan, a jego bladoszare oczy wpatrzone były w jeden punkt, jakby
przerażone tym co miałoby się za chwile stać. To był jedyny obraz, który się
nie poruszał i bardzo zastanawiało mnie jaki jest tego powód.
- Nie gap się tak na ten obraz Lennox, nie mamy całego dnia.
– warknął Draco i złapał mnie za ramię ciągnąc w stronę jadalni.
- Dlaczego on się nie rusza? – zapytałam.
- A co ciebie to interesuje, co? – odpyskował chłopak.
- Jestem po prostu ciekawa, czemu wszystkie obrazy poruszają
się, a najważniejszy przodek Voldemorta jak zaczarowany patrzy w jeden punkt. –
odpowiedziałam mu. Malfoy rozejrzał się po korytarzu, jakby sprawdzając czy
nikt nas nie śledzi i nie podsłuchuje. Wykonał szybki ruch różdżką, wskazujący
na to, że rzucił na nas zaklęcie Muffliato.
- Krąży plotka, że Czarny Pan nie mógł dogadać się z
Salazarem. Jego obraz bardzo często potępiał jego wybory, a wręcz zakłócał
spokój w Riddle Manor. W końcu, Voldemort postanowił rzucić nieznane mi
zaklęcie na portret Slytherina, które spowodowało, że obraz zastygł w bezruchu.
Od tamtej pory minęło sporo lat i nikt nigdy nie poruszał tego tematu z Lordem,
bo wiązało się to z dotkliwym Cruciatusem. Widocznie jego przodek, był dla
niego niewygodny i przeszkadzał mu w dojściu do władzy. – zakończył chłopak.
- Myślisz, że to prawda?
Ta plotka? – zapytałam.
- Coś musi w tym być, skoro najważniejszy przodek
Voldemorta, z którego powinien być dumny, nie porusza się w odróżnieniu od
innych. – odpowiedział.
- A może to zwykły portret? – ponownie zadałam pytanie.
Chłopak roześmiał się i spojrzał na mnie z pobłażaniem.
- Uważasz, że Salazar Slytherin pozwoliłby się namalować
zwykłemu mugolakowi? Nie bądź śmieszna, nie ma takiej opcji. – powiedział
chłopak.
- Nieważne. Możemy
iść?
- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem. – odpowiedział z
ironią i puścił mnie przodem. Po chwili doszliśmy do drzwi jadalni, które
otworzyły się przed nami. Za suto zastawionym stołem siedział na honorowym
miejscu Czarny Pan, zaraz obok niego po prawej stronie Bellatrix Lestrange, a
po lewej Lucjusz i Narcyza Malfoyowie.
Zdziwiłam się, że tak mało osób przebywa w Riddle Manor. Draco poprowadził mnie
w stronę stołu i wskazał miejsce obok mojej chrzestnej. Sam usiadł naprzeciwko,
tuż obok swojej matki.
- Witajcie, moi drodzy – rzekł Lord i spojrzał swoimi czerwonymi
ślepiami na mnie. – Hermiono, pamiętaj, że po śniadaniu odbędą się nasze
wspólne lekcje. A teraz życzę wszystkim smacznego. – zakończył lakoniczną
wypowiedź mężczyzna i zabrał się za konsumpcję jedzenia. Przede mną na talerzu
leżały tosty, a ja z nerwów nie byłam w stanie nic tknąć. Poskubałam trochę
jajecznicy i popiłam kawą. Gdy wszyscy skończyli posiłek, Riddle wstał i kazał
mi iść z nim do drugiego pomieszczenia, którym okazała się ogromna, pusta sala.
- To jest moja sala praktyk – powiedział Voldemort – Tutaj codziennie ćwiczę swoje umiejętności, a od
dzisiaj będziesz mi towarzyszyć.
- Co mam robić? – zapytałam. Twarz mężczyzny przyozdobił
szatański uśmiech, a oczy niebezpiecznie zalśniły. Wiedziałam, że nie wróży to
nic dobrego.
***
Tak naprawdę, nie powinnam dodawać tego rozdziału, ale i tak jest on skrócony. Na ciekawszą część będziecie musieli poczekać. Jestem strasznie zawiedziona, ogromna ( jak na mój blog) ilość wyświetleń, a komentarzy niewiele. Chciałabym poznać Wasze opinie, czy to co robię ma sens i interesuje nie tylko kilka osób ( którym ogromnie dziękuję za opinie :* ) Nie jestem konsekwentna, miało być 10 komentarzy pod tamtym rozdziałem ( bez moich) , a nie doczekałam się tego. Dlatego, podtrzymuje to postanowienie pod tym postem i tym razem się nie złamię i nie opublikuję nic wcześniej. Mam nadzieję, że mój apel dotrze do was, w końcu co chwila ktoś tutaj zagląda, więc niech pozostawi ślad po sobie. Pozdrawiam.
D.
Coraz bardziej się w to wciągam. Przez ciebie ( dzięki tobie ) uzależniłam się od czytania Dramione. Czekam na nastepny genialny rozdział. Pozdrawiam ;-)
OdpowiedzUsuńjejku dziękuję to bardzo miłe słowa! :*
UsuńFaktycznie, szkoda, że taki krótki, ale rozumiem dlaczego. ;) Jednak nie załamuj się dziewczyno, bo świetnie piszesz! Ten rozdział pozostawił u mnie wielki niedosyt, czekam na więcej. ;)
OdpowiedzUsuńBuziaki
Bells :*
"Och czemuż to rozdział twej historii tak niewielki ma rozmiar?
OdpowiedzUsuńSmutek ogarnia mą duszę, zaś troska o ilość wyświetleń nie daje mi chwili spoczynku!"
Hhmmm wyszło dosyć melodramatycznie :D nie martw się i pisz dalej!
Pozdrawiam serdecznie
Dziękuję Wam bardzo :* Dzięki Wam mam ochotę dalej pisać i to publikować :) Farfalee, powinnaś spróbować pisać melodramaty nieźle Ci to wychodzi :D
OdpowiedzUsuńHej? Mam nadzieję, że nie będziesz na mnie zła? Od razu mówię, że to nie moja wina... Dobra, jednak moja, ale to nie ma aż tak wielkiego znaczenia.
OdpowiedzUsuńOstatnio zaniedbuję większość blogów, co strasznie mnie wkurza. Czemu? Najzwyczajniej w świecie zapominam tutaj zaglądać regularnie (wiesz, nauka i te sprawy). Przepraszam za tak długą nieobecność i obiecuję, że się poprawię. Jeżeli nie, to możesz z czystym sumieniem rzucić we mnie Avadę.
Co do rozdziałów:
Czemu są takie krótkie?! Kobieto! Zlituj się! Zwłaszcza, że teraz są coraz lepsze! Po prostu... Grrr...
Już, idź pisać, bo jeżeli przez innych leniwych, durnych (cenzura) nie będzie rozdziału, to się załamię się! Rozumiem, chcesz mieć mnóstwo komentarzy (najlepiej pozytywnych), bo kto by tego nie chciał, ale... Nie mogę wymyślić żadnego sensownego argumentu, ale uznajmy, że wymyśliłam i teraz nie możesz nie wstawić kolejnego rozdziału :D (tak wiem, jestem taka genialna)
Pozdrawiam,
Cassie :)
Wybaczam Ci, nie będę rzucać Avadą spokojnie :D Wiesz, to nie chodzi o mnóstwo pozytywnych komentarzy, tylko w ogóle jakichkolwiek. Codziennie widzę po 100 wyświetleń, a komentarzy jak nie było tak nie ma i dlatego jestem tym podłamana. Ale spokojnie, dzisiaj biorę się za rozdział myślę, że na początku grudnia powinien się pojawić ;) Nie umiem nie pisać, mam mnóstwo pomysłów na to opowiadanie i chce się podzielić chociaż z tymi co je czytają. Pozdrawiam :)
UsuńZaskakujące, Voldemort nie dogaduje się z samym Salazarem Sliterinem. Pewnie Salazar mu nawrzucał, że jest potworem i inne tego typu ''czułe słówka''.
OdpowiedzUsuńByła Bella, ale nie było jej męża - dlaczego? Po za tym tak mało osób? Wyobrażałam to sobie o wiele inaczej, no nic.
Miona wierze w Ciebie, dasz radę!
Pozdrawiam, Anai
Genialny :D
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa co Lord naszykował dla Herm w tej sali praktyk, dlatego idę czytać dalej.
OdpowiedzUsuńSectumSempra
Ciekawie, ciekawie...
OdpowiedzUsuńach, nie mogę, lecę dalej. umieram z ciekawości :D
OdpowiedzUsuńNo i masz 10 komów co prawda po ponad pół roku :( i pewnie nie zobaczysz w ogóle mojego ;(
OdpowiedzUsuńZnając Voldka będzie musiała ćwiczyć swoją moc na innych, czego Hermiona nie zniesie, bo nie może patrzeć na ludzkie cierpienie ;w;
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :) Lecę czytać dalej
OdpowiedzUsuńFajnie się czyta, ale strasznie szybko ucieka cały rozdział ;)
OdpowiedzUsuńKurcze, wciągnęłam się na maksa
OdpowiedzUsuń