Droga do sali, w której miałam spotkać się z Voldemortem
była kręta i długa. Pochodnie na ścianach oświetlały posągi i obrazy, które
szeptały w moją stronę niezrozumiałe zdania. Podczas drogi dało odczuć się
ogromną wilgoć w powietrzu i zapach stęchlizny, jakbym znajdowała się w
lochach, w których wymordowano i torturowano tysiące ludzi. Zapewne niewiele się
pomyliłam. Ręka na moim ramieniu należała do Bellatrix Lestrange, która co
chwilę wybuchała szaleńczym śmiechem, jakby wyobrażając sobie, jaki los
zgotowany jest dla mnie za drzwiami, do których doszłyśmy. Kobieta mocnym
ruchem wepchnęła mnie do pomieszczenia i sama udała się w stronę tronu, należącego
do Czarnego Pana. Rozejrzałam się po sali, znajdowali się w niej Śmierciożercy
w maskach zasłaniających twarz, tak abym przypadkiem nie odgadła ich
tożsamości. W duchu modliłam się, aby na tym spotkaniu znajdował się Snape i
Malfoy, dodałoby mi to chociaż odrobinę otuchy. Skierowałam się na sam środek
półokręgu, stając przodem do Lorda Voldemorta. Mężczyzna przyglądał mi się z
nieodgadnionym wyrazem twarzy, jakby nad czymś intensywnie się zastanawiał. Na
szczęście, nie mógł poznać moich myśli, Snape i Dumbledore uczyli mnie od
początku oklumencji i przyznam nieskromnie, że opanowałam ją do perfekcji.
- Witam cię Hermiono. – wysyczał Voldemort i spojrzał na
mnie swoimi czerwonymi ślepiami. Jego spojrzenie wywoływało ciarki na moim
ciele, więc szybko przerwałam kontakt wzrokowy.
- Witam. – odpowiedziałam lakonicznie. Nie widziałam sensu
wdawania się z nim w głębszą dyskusję, domyślałam się, że i tak nie mam szans
na negocjacje.
- Bardzo się cieszę, że po tylu latach wróciłaś do swojego
prawdziwego domu. – powiedział pełnym dumy głosem Riddle.
- Powrót, raczej kojarzy mi się z dobrowolnym przyjściem w
dane miejsce, uprowadzenie byłoby idealnym stwierdzeniem do sytuacji w jakiej
się znalazłam. – odpowiedziałam mu. Wiedziałam, że mogę sobie pozwolić na nieco
więcej niż inni, w końcu to dzięki mnie ma zamiar wygrać wojnę, więc nie ma
szans, żeby mnie zabił. Mężczyzna spojrzał na mnie ze złością, a wąż siedzący
przy jego nodze, zaczął niebezpiecznie syczeć.
- No proszę widzę, że charakter odziedziczyłaś po swojej
matce. – powiedział spokojnie.
- Możliwe, jednak nigdy tego się nie dowiem, bo jej nie
poznałam. Dzięki tobie. – wysyczałam i zacisnęłam pięści. Jeszcze jakiś czas
temu, w tej sali rozpętałoby się piekło, ale dzięki lekcjom zdążyłam się w porę
opanować.
- Moje drogie dziecko, nie wiem czy zdajesz sobie sprawę z
kim rozmawiasz. – powiedział już powoli wyprowadzony z równowagi Lord.
- Oczywiście, że wiem. Rozmawiam z mordercą moich
biologicznych rodziców. – odpowiedziałam.
- Dość tego! Crucio! – krzyknął Lord i wycelował różdżką w
moją stronę. Kolejna fala bólu, wypełniła moje ciało. Niestety, była ona o
wiele silniejsza od zaklęcia Bellatrix, przez co po chwili niewyobrażalnego
cierpienia, po prostu zemdlałam. Obudził mnie prysznic z zimnej wody, płynącej z różdżki
Riddla.
- Ze mną się nie zadziera Hermiono, jeśli nie chcesz, aby
twoi przyjaciele skończyli tak, jak twoi rodzice dobrze ci radzę, abyśmy
zaczęli współpracować. – powiedział sucho Voldemort i przyglądał się jak powoli
wstaję i dochodzę do siebie po zaklęciu.
- Czego chcesz? – wysapałam ostatkiem sił.
- Chcę, abyś była mi posłuszna, abyś wykonywała moje
polecenia i wykorzystała swoje niezwykłe moce podczas wojny, która zbliża się
wielkimi krokami. – odpowiedział mężczyzna.
- A co ja będę z tego miała? – zapytałam.
- Obiecam, że nie skrzywdzę osób tobie bliskich, oczywiście
oprócz Pottera. – powiedział Lord i spojrzał na mnie zniecierpliwionym wzrokiem,
czekając na odpowiedź.
- Czyli nie zabijesz Ginny, Rona i moich przybranych rodziców?
- Obiecuję, że nie stanie im się krzywda. – powiedział Lord
z cwanym uśmiechem, a ja w tym momencie zdałam sobie sprawę, że mnie oszukuje. On,
wielki czarodziej, potomek Salazara nie dotrzymuje obietnic i na pewno nikogo
nie oszczędzi na drodze do swojego zwycięstwa. Wiedziałam też, że sama muszę
grać, tak jak powiedział Dumbledore. Mam mu obiecać całkowite posłuszeństwo, aby
później pokonać go w wojnie. Moja odpowiedź jest oczywista.
- Zgadzam się. – odpowiedziałam, a usta Czarnego Pana
wygięły się w okrutnym uśmiechu. Skinął on głową i zaczął klaskać. Po chwili po
całej sali rozbrzmiewały brawa, jakbym co najmniej wykonała niesamowity występ
w cyrku. Zniesmaczona rozejrzałam się po twarzach innych Śmierciożerców i
dostrzegłam blond czuprynę należącą do Draco. Ucieszyłam się, że nie jestem
tutaj sama i, że każde słowo wypowiedziane dzisiaj zostanie powtórzone
Dyrektorowi Hogwartu.
- Słuszna decyzja, panno Lennox. Od jutra zaczniemy ćwiczyć,
chcę abyś udowodniła mi, że warto z tobą współpracować. – powiedział jadowicie
Riddle – Draco! Tobie powierzam zadanie, masz dopilnować, aby nasza nowa członkini
była w pełni zadowolona z pobytu. Wiem, że razem chodzicie do Hogwartu i się
znacie, więc to ułatwi wiele spraw.
- Nie potrzebuję nikogo, kto ma mi uprzyjemniać pobyt tutaj.
– odpowiedziałam ze złością.
- Och, źle się wyraziłem. Draco ma pilnować, żeby nie przyszło
ci do głowy uciekanie stąd, ani jakiekolwiek próby buntu. – odpowiedział z
przebiegłym uśmiechem Voldemort. – Draco?
- Tak panie? – chłopak wystąpił z szeregu i ukłonił się w
stronę mężczyzny.
- Odprowadź ją do komnat i dopilnuj, aby jutro stawiła się
na śniadaniu o godzinie dziewiątej. – powiedział Marvolo i wyszedł z pomieszczenia.
- Idziemy, Lennox. – powiedział chłopak i tak samo jak jego
ciotka, złapał mnie za ramię i wyprowadził z sali. Szliśmy w milczeniu, przez
te paskudne korytarze, a ja rozmyślałam nad swoim marnym losem. Zamknięta w
twierdzy Voldemorta, z Malfoyem w roli opiekuna oraz strachem przed kolejnym
dniem. Cudownie. Dotarliśmy do mojej komnaty i ku mojemu zaskoczeniu chłopak
wszedł do niej za mną.
- Po co tutaj wchodzisz?
- zapytałam.
- Zapomniałaś? Mam ciebie pilnować, a to oznacza, że
będziemy spędzać ze sobą więcej czasu, czy ci się to podoba, czy nie. –
odpowiedział chłopak, z tym swoim cynicznym uśmiechem.
- Czyli będziesz tu siedział dzień i noc? – zapytałam zrezygnowana.
- Noc? Lennox, nie wyobrażaj sobie zbyt wiele. – powiedział chłopak
i zaśmiał się, ale w sposób okropnie sztuczny.
- To może wyjaśnisz mi tą sytuację? – zapytałam wściekła
przez jego insynuacje, od których moje policzki prawdopodobnie przybrały barwę
dojrzałego pomidora. Co on sobie wyobraża? Zadufany w sobie dupek.
- Będę cię pilnował przede wszystkim w dzień. Na noc wracam
do swojej komnaty, która znajduje się zaraz obok twojej. – odpowiedział znudzony.
- Zaraz, zaraz. To jest mój
prywatny pokój, a tym masz w nim przebywać, tak jakbyś był u siebie?!
- Lennox to, że tutaj jesteś nie znaczy, że zasłużyłaś na
jakąkolwiek prywatność. Lord nie jest głupi, myślisz, że od razu ci zaufa i da
wolną rękę? Serio, jesteś taka naiwna? Jesteś pod stałym nadzorem i ciesz się,
że to jestem ja, a nie inny Śmierciożerca, który ma na ciebie ochotę. –
powiedział z ironią ślizgon.
- Chyba żartujesz, uważasz, że Voldemort pozwoliłby mnie
skrzywdzić? – zapytałam z lekkim niepokojem w głosie.
- On zrobi wszystko, aby pokazać ci, gdzie jest twoje
miejsce. Jak nie będziesz posłuszna to czeka cię kara, jak wszystkich. –
powiedział spokojnie chłopak. Byłam przerażona, wizja tego, co mówił Draco,
docierała do mnie bardzo powoli. Ja głupia myślałam, że skoro tak bardzo Lord
mnie potrzebuje, to nie pozwoli mnie skrzywdzić. Rzeczywistość jest jednak inna
i sama się o niej niedawno przekonałam, gdy rzucił we mnie Cruciatusem.
Zapomniałam, że to bezwzględny czarodziej, który nie zna znaczenia słowa
litość. Głośno przełknęłam ślinę i przerażona spojrzałam na Malfoya.
- Co mam robić? – zapytałam, przełykając łzy, które cisnęły
się do moich oczu.
- Wykonywać polecenia, a ja będę Ci przekazywać instrukcje z
Hogwartu. – powiedział Draco.
- Dziękuję… ci. – odpowiedziałam. Czułam, że muszę to
zrobić, w końcu poświęcał się on dla dobra wszystkich, mimo swojego
upierdliwego charakteru, chciał jak najlepiej.
- Podziękujesz jak skończy się to całe bagno. – powiedział obojętnie
chłopak i skierował się w stronę drzwi.
- Gdzie idziesz? – zapytałam.
- Do siebie, nie mam zamiaru siedzieć z tobą przez
całą dobę. Wystarczy, że muszę tutaj przez ciebie zamieszkać na stałe, zamiast
być w Hogwarcie. – odpowiedział chłopak, a lód
w jego głosie niebezpiecznie ranił każdy skrawek mojego ciała.
- Sama też się nie prosiłam, żeby tutaj być, więc daruj
sobie te dziecinne żale Malfoy. – wycedziłam przez zęby i spojrzałam z
nienawiścią na niego. Obwinia mnie, że musi tutaj być, ale jakby nie zauważył
ja też nie mam innego wyboru. Tkwimy w tym oboje, czy tego chcemy, czy nie.
- Nie znasz tej rzeczywistości Lennox, więc jesteś ostatnią
osobą, żeby się wymądrzać. Jeśli przez ciebie plan jaki założyliśmy ze Snapem i
Dumbledorem nie wyjdzie, to osobiście dopilnuje, żebyś zginęła w okropnych
męczarniach. – odpowiedział chłopak i trzasnął drzwiami, pozostawiając głuchą
ciszę po swoim odejściu. W tym momencie żałowałam, że kiedykolwiek mu za coś podziękowałam.
***
Naszła mnie dzisiaj ogromna wena, więc rozdział o wiele szybciej niż zawsze. Dalej uważam, że jest zbyt mało komentarzy, dlatego wpadłam na pomysł. Jeśli pod kolejnym rozdziałem nie będzie minumum dziesięciu komentarzy ( nie licząc tych moich oczywiście ) rozdział się nie ukaże. Strasznie nie lubię stawiać tak sytuacji, ale skoro widzę sporą ilość wyświetleń, a tak mało komentarzy to po prostu jestem załamana. Nie wiem, czy wchodzicie czytacie i uważacie, że jest tak beznadziejne, że po chwili wychodzicie ( jeśli tak jest, również proszę o komentarz, będę wiedziała, co mam poprawić!) , czy po prostu z czystego lenistwa nie chce wam się napisać kilku słów. Uwierzcie, komentarze są bardzo dla mnie ważne, dzięki nim uczę się na swoich błędach i mogę stawać się coraz lepsza, ale do tego jesteście mi potrzebni Wy- czytelnicy, którzy wyrażają swoją opinię :) Od razu dziękuję, za poprzednie komentarze, tym którym się chciało. Plus dodałam nową zakładkę z bohaterami, jeśli pojawią się nowi na pewno zostaną tam dodani. Pozdrawiam Was serdecznie :)
D.
Jestem :D
OdpowiedzUsuńRozdział świetny!
Nie martw się - masz mnie :D
Pozdrawiam serdecznie
dzięki wielkie, za każdy Twój komentarz! :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńHej ;) Dopiero dzisiaj znalazłam twojego bloga i połknęłam wszystkie rozdziały w jakieś pół godziny. :) Muszę powiedzieć, że bardzo mi się podoba twój pomysł na opowiadanie. Masz bardzo lekki i przyjemny styl pisania. :) Też mam nadzieję, że więcej osób doceni twoją pracę i zacznie komentować. ;)
OdpowiedzUsuńBuziaki
Bells :*
P.S. Śliczny szablon ;)
Usuńdziękuję Ci bardzo, mam nadzieję, że zostaniesz ze mną do końca opowiadania :) Pozdrawiam! :)
UsuńŚwietny rozdział :) Akcja sie powoli rozkręca ;)
OdpowiedzUsuń~Natalia
dziękuję :)
UsuńNa początku wypada się przedstawić, więc miło mi, z tej strony Layls. Powiem szczerze, że trafiłam tu przez blog Venetii Noks, ale na pewno nie żałuję ! Twoja historia jest ciekawa, posiada jakąś akcję, nie jest tak nudno jak na spotkaniu fanów soku pomarańczowego. Przyznam się, że nie lubię historii o tym, że Hermiona ma czystą krew etc, etc.. Mimo tego twoje opowiadanie zainteresowało mnie i czekam na nowy rozdział !
OdpowiedzUsuńLayls
dramione-teatr-uczuc.blogspot.com
Dziękuję bardzo :) mam nadzieję, że będziesz zaglądać :) nowy rozdział pojawi się.. sama nie wiem wszystko zależy od czytelników, a mianowicie od 10 komentarzy. Dzisiaj mój blog ma chyba jakieś oblężenie bo mam prawie 200 wyświetleń, ale niestety nikt nie chce skomentować i strasznie mnie to załamuje. Mam nadzieję, że z czasem będzie lepiej. Twojego bloga na pewno odwiedzę :) pozdrawiam!
UsuńTo dokładam się do puli z komentarzami :P Przyznam się szczerze, że jeszcze nie przeczytałam rozdziału, ale na pewno nadrobię, jak uporam się z pisaniem własnego rozdziału na RiS. Buźki i trzymam kciuki! :)
OdpowiedzUsuńdziękuję! :) achh uświadomiłam sobie, że juz za kilka dni jest 1 grudnia :D czasami dobrze, że czas tak szybko leci, bo nie mogę doczekać się Twojego kolejnego rozdziału :) i jeszcze raz, dziękuję Ci za pomoc :) buziaki!
UsuńŚwietny <3
OdpowiedzUsuńNie wiem kto byłby tak naiwny na nabranie się, ale dobra. Skoro Voldzio uważa, że się nabrała, niech tak będzie.
OdpowiedzUsuńCo to za żale Malfoy? To chyba normalne, iż to nie jej wina. Sam wielki Lord Ci kazał, więc słuchaj się, a nie. >.<
Pozdrawiam, Anai
Dopiero niedawno znalazłam tego bloga i muszę powiedzieć , że jak na razie to najlepszy jaki czytałam ;)
OdpowiedzUsuńVoldzio atakuje Herm? To coś nowego. Rozdział bardzo fajny, aczkolwiek moim zdaniem za krótki. :)
OdpowiedzUsuńSectumSempra
Fajnie, że skróciłaś rozdziały które miały rozwinąć opowiadanie i nie zapomnialaś napisać, że Hermiona uczyła się oklumencji bo bywa, że niektorzy popelniaja ten blad i postac nagle niewiadomo skad posiada rozne zdolnosci ;D
OdpowiedzUsuńkrótki ten rozdział tak jakoś... ale fajny
OdpowiedzUsuńFajne tylko Drakuś (haha) taki trochę maruda. ;)
OdpowiedzUsuńHermiona tajną bronią lorda ale jednak potrafi potraktować ją jak innych.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Niepokojący i uroczy.
OdpowiedzUsuńNie wiem dlaczego, ale te dwa słowa pasują mi idealnie do tego rozdziału.
Pozdrawiam :*
czytam dalej
OdpowiedzUsuńSzkoda, że rozdział taki krótki
OdpowiedzUsuń