Niedziela. Ostatni dzień przed
rozpoczęciem nauki w Hogwarcie. Siódmy rok zapowiada się bardzo intensywnie,
nauczyciele na pewno nie odpuszczą nam przed przygotowaniami do egzaminów
końcowych. Cieszyłam się na tę myśl, ponieważ kochałam uczyć się nowych i
interesujących rzeczy. Obudziłam się o dziewiątej rano i rozejrzałam się po
swoim nowym dormitorium. Ściany miały kolor kremowy, na środku stało wielkie
dwuosobowe łóżko przykryte czerwoną pościelą. Obok łóżka znajdowała się brązowa
szafka nocna, a na niej lampka. W rogu pokoju stał regał z książkami natomiast obok niego było biurko. Po środku pokoju leżał
piękny, puchaty, czerwony dywan. Przytulności dodawał również kominek, z
którego buchało przyjemne ciepło. Bardzo podobał mi się ten wystrój, wzbudzał
on we mnie pozytywne uczucia. Wstałam z ciepłego łóżka i udałam się do łazienki
prefektów. Była ona ogromna i elegancka. Wielka wanna na środku zachęcała do
kąpieli, a ilość płynów i olejków powodowała przyjemny zawrót głowy swoimi
zapachami. Szybko napuściłam do niej wody, wlałam olejki i zanurzyłam się w
cudownej pianie. Po około godzinie wytarłam się i osuszyłam włosy zaklęciem. Po
wykonaniu porannej toalety postanowiłam udać się na śniadanie. Przy stole
Gryffinodru czekali na mnie moi przyjaciele, którzy byli już w połowie posiłku.
- Cześć wam! – powiedziałam do
nich i usiadłam koło Ginny i Harrego.
- Hej Hermiono, jak się spało w
nowym dormitorium? – zapytała ruda.
- Cudownie! - odpowiedziałam - Musicie do mnie koniecznie przyjść i je
obejrzeć. Ten pokój jest magiczny.
- Chętnie wpadniemy po obiedzie,
opijemy nasz ostatni rok przed rozpoczęciem nauki – zaproponował Ron. Wszyscy
przystaliśmy na jego propozycję i dalej w milczeniu kończyliśmy śniadanie. Gdy
skończyłam pić herbatę pośpiesznie wstałam i udałam się do gabinetu dyrektora.
Sprawa moich nieoczekiwanych wybuchów mocy dręczyła mnie od momentu sytuacji z
Malfoyem w pociągu. Od tego czasu zastanawiałam się, czy nie zrobię komuś przez
przypadek krzywdy. Podeszłam do posągu chimery i przez chwilę zastanawiałam się
nad hasłem.
- Fasolki wszystkich smaków –
posąg poruszył się i odsłonił wejście do gabinetu Dumbledore’a. Weszłam do
pomieszczenia i ujrzałam Albusa siedzącego przy swoim biurku. Uśmiechnął się do
mnie i wskazał ręką na fotel. Usiadłam na wskazanym miejscu i głośno
westchnęłam.
- Co ciebie do mnie sprowadza
Hermiono? – zapytał dyrektor i zerknął na mnie zza swoich okularów.
- Panie dyrektorze, od dłuższego
czasu mam ogromny problem – zaczęłam – otóż od kilku miesięcy dzieją się wokół mnie dziwne rzeczy. Na początku myślałam, że
to zwykłe dojrzewanie i nie jest to nic ważnego, jednak później odsunęłam tą
pierwszą teorię. – opowiedziałam mu całą historię, począwszy od spotkania Snape’a
na Pokątnej do incydentu w pociągu. Dyrektor wysłuchał mnie uważnie, po czym
zamyślił się na chwilę.
- Hermiono myślę, że przyszedł
czas na poznanie prawdy – powiedział Albus – jednak to nie ja jestem tym, który
powinien ci ją opowiedzieć. Jedyną osobą upoważnioną do poinformowania ciebie o
twojej przeszłości jest Severus Snape.
- A co on ma z tym wspólnego? –
odpowiedziałam nerwowo, ponieważ jest on ostatnią osobą, którą bym o cokolwiek
poprosiła i w jakikolwiek sposób zaufała.
- Bardzo wiele i myślę, że nie
powinnaś się do niego uprzedzać – uśmiechnął się ciepło i wpatrywał się we
mnie.
- Przecież on mnie nie znosi,
więc jakim cudem mam się czegokolwiek od niego dowiedzieć? - zapytałam starając się o spokojny ton głosu,
ale chyba mi to nie wyszło.
- Severus jest dobrym człowiekiem
i myślę, że gdy sama poznasz prawdę zmienisz zdanie na jego temat. Może
dropsa?- zapytał, a ja wiedziałam, że rozmowa z nim jest już zakończona.
Grzecznie podziękowałam i wyszłam z gabinetu. Idąc korytarzem zastanawiałam się, co mam
zrobić. Czy iść do Snape’a i z nim porozmawiać, czy na własną rękę szukać
odpowiedzi. Na wysokości łazienki Jęczącej Marty z zamyślenia wyrwał mnie lodowaty głos.
- Dokąd się wybierasz Granger? – zapytał Malfoy
ze swoim cynicznym uśmiechem na ustach. Stał razem ze swoimi kolegami Zabinim i
Goylem.
- Nie twoja sprawa Malfoy –
odpowiedziałam. Nie miałam najmniejszej ochoty na kłótnie z nim, ale
wiedziałam, że przy kolegach mi nie odpuści.
- Nie nauczył ciebie nikt
szacunku do lepszych szlamo? Czy może ja mam to sam zrobić? – syknął Draco i
wyciągnał różdżkę. Stałam i wpatrywałam się w niego z szeroko otwartymi oczami.
Czego on ode mnie chciał? Nie miał lepszych zajęć od dręczenia mnie?
- Petrificus totalus! – krzyknął ślizgon,
smuga światła poleciała w moją stronę jednak w porę odskoczyłam.
- Czy ty kompletnie zdurniałeś?!
Zamieniłeś się na mózg z fretką?! Chcesz się pojedynkować w zamku i dostać
szlaban?! – krzyczałam z całej siły.
- Chce ci pokazać Granger, gdzie
twoje miejsce i, że szlamy takie jak ty muszą odnosić się z szacunkiem do czysto
krwistych czarodziei – powiedział z triumfem wypisanym na twarzy – Drętwota!
Znowu udało mi się odskoczyć i
szybko wyciągnęłam swoją różdżkę. Byłam
potwornie zdenerwowana przez słowa tej tlenionej fretki. Ręce mi się trzęsły,
gdy celowałam w niego. Nie wypowiedziałam żadnego zaklęcia w mojej głowie panował
istny chaos. Nagle z mojej różdżki wystrzelił silny podmuch wiatru, który
odrzucił Malfoya na kilka metrów. Zszokowany chłopak wstał, otrzepał się i
szedł w moją stronę celując we mnie. Następnie stało się coś nieoczekiwanego.
Zamek zaczął się lekko trząść. Ślizgoni rozglądali się nerwowo nie wiedząc co
się dzieje. Ogromna fala wypłynęła z łazienki i zmierzała w ich kierunku.
Stałam po środku korytarza jednak woda omijała mnie i płynęła w stronę trójki
chłopaków. Jak zahipnotyzowana stałam i patrzyłam na taflę wody biegnącą obok
mnie i na uciekających mężczyzn. Dopiero gdy opuściłam różdżkę wszystko ustało.
Rozejrzałam się dookoła i upadłam na kolana. Zaczęłam dyszeć, byłam strasznie
osłabiona.
- Granger, natychmiast do mnie! –
krzyknął Snape. Dopiero teraz zauważyłam że za mną stoi spora grupa uczniów
i nauczycieli, którzy z przerażeniem przyglądali się wszystkiemu. Wstałam
bardzo powoli udałam się za profesorem do jego gabinetu. Gdy przechodziłam obok
ludzi szeptali i pokazywali palcami w moją stronę. Czułam się okropnie. Weszliśmy
do gabinetu, gdzie Severus kazał mi usiąść.
- To nie będzie łatwa rozmowa Granger więc skup
się – powiedział ostrym tonem - Czy
słyszałaś kiedykolwiek o rodzie Lennox? – zapytał nauczyciel eliksirów.
- Nie – odpowiedziałam.
- To była bardzo potężna
arystokratyczna rodzina pochodząca ze Szkocji. Od początku ich istnienia nikt
nie związał się z czarodziejem półkrwi, nie wspominając o mugolach. Wszyscy jak się domyślasz byli zwolennikami
Voldemorta, jednak to się zmieniło dziewiętnastego września tysiąc dziewięćset siedemdziesiątego
dziewiątego roku. Wtedy urodziłaś się ty. Twoi rodzice Amanda i William byli
ogromnie szczęśliwi, że doczekali się potomka. Amanda była czysto krwistą czarownicą
z francuskiego rodu Daquin. Każde dziecko urodzone w tej rodzinie potrafiło
panować nad pogodą. Nie wiadomo skąd wziął się początek tej niezwykłej mocy,
ale twoja matka również ją posiadała. Natomiast w rodzinie Lennox, każdy
potomek po urodzeniu otrzymywał moc danego żywiołu. Twój ojciec doskonale
władał siłami wiatru. Możesz się domyślić jak bardzo niezwykłym dzieckiem
jesteś i jak bardzo zależało Voldemortowi, abyś od małego była trenowana na
jego tajną broń. Amanda i William pomimo tego, że popierali Riddle’a nie
zgadzali się na to, abyś stała się maszyną do zabijania. Próbowali negocjować z
nim jednak to nic nie dało, Tom chciał za wszelką cenę przejąć kontrolę nad
tobą. Tydzień po twoich narodzinach twoi rodzice rozmawiali ze mną i błagali
mnie o pomoc. Byłem ich przyjacielem i nie potrafiłem im odmówić. Moim zadaniem
było stworzenie eliksiru mutatio*, który zmieni twój wygląd i cechy charakteru.
Przestanie on działać w dniu, w którym poznasz prawdę, czyli dzisiaj. Amanda i
William przed wypiciem przez ciebie eliksiru rzucili czar i oddali swoje moce
tobie, tak abyś stała się jeszcze potężniejsza. Chwilę później teleportowałem
się z Lennox Manor w poszukiwaniu opiekunów i trafiłem na Grangerów. Oddałem im
ciebie, a oni obiecali zająć się tobą jak własnym dzieckiem. I to jest cała
historia- zakończył swój monolog Snape i bacznie mnie obserwował.
- Ale co się stało z moimi
rodzicami? – zapytałam.
- Nie żyją, Voldemort godzinę po
moim wyjściu przyszedł do nich i zabił ich za nieposłuszeństwo – odpowiedział.
Pierwszy raz widziałam w jego oczach smutek i żal, jednak trwało to tylko
chwilę.
- Dalej nic nie rozumiem, czy to
znaczy, że teraz będę inaczej się zachowywać, wyglądać? – zapytałam przerażona.
- Z tego co widzę, niewiele się
zmieniłaś, jedynie twoje oczy są teraz ciemnozielone, takie same jakie miała
twoja matka – powiedział Snape – jeśli chodzi o charakter, nie było czasu,
żebyś go sobie dokładnie wyrobiła przecież byłaś małym dzieckiem. Mogą pojawić
się teraz w tobie niektóre cechy ślizgońskie i tiara na pewno by cię
przydzieliła teraz do Slytherinu. Jednak nie sądzę, żeby te zmiany były
drastyczne.
- Ale jak to do Slytherinu?! Ja
jestem w Gryffindorze nie ma mowy, żebym zmieniła swój dom! – podniosłam się z
miejsca i zaczęłam chodzić nerwowo po gabinecie.
- Uspokój się, od dzisiaj nie
nazywasz się Granger, tylko Hermiona Lennox, więc oczywiste jest to, że musisz
odbyć przydział jeszcze raz. Wszyscy w twojej rodzinie trafiali do domu
Salazara i nie sądzę, abyś była wyjątkiem. – odpowiedział spokojnie Snape i
uśmiechnął się chytrze. Pierwszy raz widziałam go z takim wyrazem twarzy i na
pewno zapamiętam go na długo.
- A co z moimi mocami?! Jak nad
tym zapanować?! – krzyczałam już
kompletnej bezsilności. Mój świat się zawalił. Okazało się, że jestem
kompletnie inną osobą i na dodatek będę zmuszona opuścić swoich przyjaciół i
przejść do znienawidzonego domu. To było zbyt wiele jak na dzisiejszy dzień.
- Będziemy razem z Dumbledorem
uczyć cię panować nad nimi tak, aby nikomu nie stała się krzywda. Twoi rodzice
przekazali ci ogromną moc, panujesz nad wszystkimi żywiołami, co nigdy nie zdarzyło
się w rodzinie Lennox, widocznie czar zrobił swoje. Od teraz również jesteś w
niebezpieczeństwie. Jak tylko Lord Voldemort dowie się, że żyjesz to na pewno
będzie chciał zaciągnąć cię do swoich szeregów, a na to nie możemy pozwolić. –
odpowiedział.
- Czyli dalej będę w Zakonie
Feniksa? – zapytałam.
- Oczywiście, po tym co Voldemort
zrobił twoim rodzicom poprzysięgłem zemstę. Mam nadzieję, że po opanowaniu
twoich mocy pomożesz mi w tym. – powiedział i uśmiechnął się przebiegle.
- Myślę, że jest to mój obowiązek
– odpowiedziałam mu z równie przebiegłym uśmiechem i opuściłam jego gabinet.
Zbyt dużo wrażeń dzisiejszego dnia spowodowało, że wpadłam do swojego
dormitorium i rzuciłam się na łóżko. Już po chwili odpłynęłam do krainy snu,
wyobrażając sobie moich biologicznych rodziców.
Znalazłam ten blog przez przypadek kiedy zaczęłam czytać inny blog o Dramione. Teraz nie żałuję, że , mnie pokusiło żeby przeczytać i ten blog. Musze powiedzieć że ten blog zapowiada się o wiele lepiej od tamtego. Jak to przeczytasz to mam nadzieję, że zwiększy to twoją wene. Trzymam kciuki i mam nadzieje, że zobacze następne rozdziały ;)
OdpowiedzUsuńTrafiłam przez przypadek na link do twojego bloga, nie powiem, spodziewałam kolejnej, przewidywalnej i ckliwej historii, ale po przeczytaniu pierwszych rozdziałów zaciekawiłaś mnie. Dziękuję Ci, że Hermiona jest nadal po stronie Zakonu, no bo niestety jest mało albo w ogóle blogów o takiej tematyce (jeszcze się z takim nie spotkałam). Będę śledzić tą historię i mam nadzieję, że będzie tylko lepiej, bo na razie jest trochę... Czegoś brakuje, aczkolwiek dobrze się czyta, w końcu praktyka czyni mistrza, prawda?
OdpowiedzUsuńŻyczę weny, pomysłów i wolnego czasu ;)
Pozdrawiam,
Cassie :)
Czy twoim zdaniem to też jest bardzo dobry blog ?
Usuńdziękuje Wam bardzo za te słowa :) tak naprawdę przygodę z pisaniem zaczęłam na tym blogu, dużo czytałam opowiadań Dramione, w wielu się zakochałam i chciałam sama stworzyć tą historię po swojemu :) długo się zbierałam żeby zacząć pisać, ale w końcu się udało :) wiem, że jeszcze wiele mi brakuje ideału, ale mam nadzieję, że może być tylko lepiej :) rozdział III pisałam dość szybko i nie jestem do końca z niego zadowolona, dlatego do następnych będę się bardziej przykładać. Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńPowiem szczerze, że nic ci nie brakuje do ideału ;) a rozdział 3 jest naprawdę fajny :)
Usuńdziękuje bardzo :)
UsuńSpodobało mi się!
OdpowiedzUsuńBędę tu zaglądać ;)
bardzo się cieszę :)
UsuńNie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, ten blog to jest coś !! Czekam na więcej
OdpowiedzUsuńCo się z tobą dzieje ? :( od prawie 10 dni żadnego rozdziału nie wstawiłaś. Jestem coraz bardziej zdenerwowana kiedy patrzę codziennie czy jest nowy roz a tu nic. Daj chociaż jakiś znak, albo napisz że czasu nie masz na wstawienie.
OdpowiedzUsuńWybacz że musisz czekać ale ostatnie rozdziały były dodawane w niewielkim odstępie czasowym, dlatego kolejny rozdział chce dobrze przemyśleć. Juz zaczęłam go pisać i myśle że najpóźniej do niedzieli powinien sie pojawić. Sama tez studiuje wiec nie mam w tygodniu tyle czasu ile bym chciała zeby pisac. Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńNo przynajmniej nie jest Riddle... :) Nie mój świat dramione, ale szanuje Cię za kreatywność i wielki talent do opisów. Mam bardzo dużą wyobraźnię, ale to dzięki twojej czuję się jakbym dopiero co uciekała przed wielką falą wody :) super!
OdpowiedzUsuńNo nie powiem, zaskoczyłaś mnie tym, że to Sev był ich przyjacielem i, że to on wyznał jej prawdę, ale zaskoczenie było jak najbardziej pozytywne.Lubie Seva od poznania prawdy, o tym jakim jest człowiekiem i dlaczego tak postępuje. Od trzeciego tomu zaczynałam podejrzewać, że to co widzimy jest tylko pozorne i miałam racje, z czego jestem bardzo zadowolona, ale nie o Sevie mieliśmy..
OdpowiedzUsuńA więc, coraz więcej emocji, a to duży plus.Teraz już rozumiem dlaczego niektórych rzeczy nie odbierała tak emocjonalnie, kolejny plus. Jednak to opisy są największym plusem. To w jaki sposób opisałaś fale wody sprawiło, że wyobraziłam sobie Hermione stojąca na środku korytarza, a płynąca woda ją omija. Świetnie.
Ehh.. Większość mojej paplaniny dotyczy Seva, kurde coś poszło nie tak, no ale nic. Drako mnie zdenerwował swoim zachowaniem i powinno mu się oberwać jeszcze bardziej. O, wiem, Miona powinna ponownie złamać mu nos. >D
Pozdrawiam, Anai
Znalazłam to opowiadanie przypadkiem i sie zakochałam :D
OdpowiedzUsuńHermiona i taki wybuch mocy I to w SZKOLE? Nie powiem zszokowałaś mnie :)
OdpowiedzUsuńSectumSempra
Każdy inny napisałby o tym, jak to przypadkiem Malfoy wkracza do łazienki podczas gdy Hermiona bierze kąpiel. Ty tego nie zrobiłaś i zaimponowałaś mi ;)
OdpowiedzUsuńSuper <3 Już kocham twojego bloga :D
OdpowiedzUsuńHermiona i jej wielki wybuch. Wprost idealny pomysł :D
OdpowiedzUsuńNiezwykły.... zmykam po więcej ;)
OdpowiedzUsuńbyłam tego tak ciekawa czytam dalej
OdpowiedzUsuń;)
OdpowiedzUsuń