14 października 2014

Rozdział III

Niedziela. Ostatni dzień przed rozpoczęciem nauki w Hogwarcie. Siódmy rok zapowiada się bardzo intensywnie, nauczyciele na pewno nie odpuszczą nam przed przygotowaniami do egzaminów końcowych. Cieszyłam się na tę myśl, ponieważ kochałam uczyć się nowych i interesujących rzeczy. Obudziłam się o dziewiątej rano i rozejrzałam się po swoim nowym dormitorium. Ściany miały kolor kremowy, na środku stało wielkie dwuosobowe łóżko przykryte czerwoną pościelą. Obok łóżka znajdowała się brązowa szafka nocna, a na niej lampka. W rogu pokoju stał regał z książkami natomiast  obok niego było biurko. Po środku pokoju leżał piękny, puchaty, czerwony dywan. Przytulności dodawał również kominek, z którego buchało przyjemne ciepło. Bardzo podobał mi się ten wystrój, wzbudzał on we mnie pozytywne uczucia. Wstałam z ciepłego łóżka i udałam się do łazienki prefektów. Była ona ogromna i elegancka. Wielka wanna na środku zachęcała do kąpieli, a ilość płynów i olejków powodowała przyjemny zawrót głowy swoimi zapachami. Szybko napuściłam do niej wody, wlałam olejki i zanurzyłam się w cudownej pianie. Po około godzinie wytarłam się i osuszyłam włosy zaklęciem. Po wykonaniu porannej toalety postanowiłam udać się na śniadanie. Przy stole Gryffinodru czekali na mnie moi przyjaciele, którzy byli już w połowie posiłku.
- Cześć wam! – powiedziałam do nich i usiadłam koło Ginny i Harrego.
- Hej Hermiono, jak się spało w nowym dormitorium? – zapytała ruda.
- Cudownie! - odpowiedziałam -  Musicie do mnie koniecznie przyjść i je obejrzeć. Ten pokój jest magiczny.
- Chętnie wpadniemy po obiedzie, opijemy nasz ostatni rok przed rozpoczęciem nauki – zaproponował Ron. Wszyscy przystaliśmy na jego propozycję i dalej w milczeniu kończyliśmy śniadanie. Gdy skończyłam pić herbatę pośpiesznie wstałam i udałam się do gabinetu dyrektora. Sprawa moich nieoczekiwanych wybuchów mocy dręczyła mnie od momentu sytuacji z Malfoyem w pociągu. Od tego czasu zastanawiałam się, czy nie zrobię komuś przez przypadek krzywdy. Podeszłam do posągu chimery i przez chwilę zastanawiałam się nad hasłem.
- Fasolki wszystkich smaków – posąg poruszył się i odsłonił wejście do gabinetu Dumbledore’a. Weszłam do pomieszczenia i ujrzałam Albusa siedzącego przy swoim biurku. Uśmiechnął się do mnie i wskazał ręką na fotel. Usiadłam na wskazanym miejscu i głośno westchnęłam.
- Co ciebie do mnie sprowadza Hermiono? – zapytał dyrektor i zerknął na mnie zza swoich okularów.
- Panie dyrektorze, od dłuższego czasu mam ogromny problem – zaczęłam – otóż od kilku miesięcy dzieją się wokół  mnie dziwne rzeczy. Na początku myślałam, że to zwykłe dojrzewanie i nie jest to nic ważnego, jednak później odsunęłam tą pierwszą teorię. – opowiedziałam mu całą historię, począwszy od spotkania Snape’a na Pokątnej do incydentu w pociągu. Dyrektor wysłuchał mnie uważnie, po czym zamyślił się na chwilę.
- Hermiono myślę, że przyszedł czas na poznanie prawdy – powiedział Albus – jednak to nie ja jestem tym, który powinien ci ją opowiedzieć. Jedyną osobą upoważnioną do poinformowania ciebie o twojej przeszłości jest Severus Snape.
- A co on ma z tym wspólnego? – odpowiedziałam nerwowo, ponieważ jest on ostatnią osobą, którą bym o cokolwiek poprosiła i w jakikolwiek sposób zaufała.
- Bardzo wiele i myślę, że nie powinnaś się do niego uprzedzać – uśmiechnął się ciepło i wpatrywał się we mnie.
- Przecież on mnie nie znosi, więc jakim cudem mam się czegokolwiek od niego dowiedzieć?  - zapytałam starając się o spokojny ton głosu, ale chyba mi to nie wyszło.
- Severus jest dobrym człowiekiem i myślę, że gdy sama poznasz prawdę zmienisz zdanie na jego temat. Może dropsa?- zapytał, a ja wiedziałam, że rozmowa z nim jest już zakończona. Grzecznie podziękowałam i wyszłam z gabinetu. Idąc korytarzem  zastanawiałam się, co mam zrobić. Czy iść do Snape’a i z nim porozmawiać, czy na własną rękę szukać odpowiedzi. Na wysokości łazienki Jęczącej Marty z  zamyślenia wyrwał mnie lodowaty głos.
-  Dokąd się wybierasz Granger? – zapytał Malfoy ze swoim cynicznym uśmiechem na ustach. Stał razem ze swoimi kolegami Zabinim i Goylem.
- Nie twoja sprawa Malfoy – odpowiedziałam. Nie miałam najmniejszej ochoty na kłótnie z nim, ale wiedziałam, że przy kolegach mi nie odpuści.
- Nie nauczył ciebie nikt szacunku do lepszych szlamo? Czy może ja mam to sam zrobić? – syknął Draco i wyciągnał różdżkę. Stałam i wpatrywałam się w niego z szeroko otwartymi oczami. Czego on ode mnie chciał? Nie miał lepszych zajęć od dręczenia mnie?
- Petrificus totalus! – krzyknął ślizgon, smuga światła poleciała w moją stronę jednak w porę odskoczyłam.
- Czy ty kompletnie zdurniałeś?! Zamieniłeś się na mózg z fretką?! Chcesz się pojedynkować w zamku i dostać szlaban?! – krzyczałam z całej siły.
- Chce ci pokazać Granger, gdzie twoje miejsce i, że szlamy takie jak ty muszą odnosić się z szacunkiem do czysto krwistych czarodziei – powiedział z triumfem wypisanym na twarzy – Drętwota!
Znowu udało mi się odskoczyć i szybko wyciągnęłam swoją  różdżkę. Byłam potwornie zdenerwowana przez słowa tej tlenionej fretki. Ręce mi się trzęsły, gdy celowałam w niego. Nie wypowiedziałam żadnego zaklęcia w mojej głowie panował istny chaos. Nagle z mojej różdżki wystrzelił silny podmuch wiatru, który odrzucił Malfoya na kilka metrów. Zszokowany chłopak wstał, otrzepał się i szedł w moją stronę celując we mnie. Następnie stało się coś nieoczekiwanego. Zamek zaczął się lekko trząść. Ślizgoni rozglądali się nerwowo nie wiedząc co się dzieje. Ogromna fala wypłynęła z łazienki i zmierzała w ich kierunku. Stałam po środku korytarza jednak woda omijała mnie i płynęła w stronę trójki chłopaków. Jak zahipnotyzowana stałam i patrzyłam na taflę wody biegnącą obok mnie i na uciekających mężczyzn. Dopiero gdy opuściłam różdżkę wszystko ustało. Rozejrzałam się dookoła i upadłam na kolana. Zaczęłam dyszeć, byłam strasznie osłabiona.
- Granger, natychmiast do mnie! – krzyknął Snape. Dopiero teraz zauważyłam że za mną stoi spora grupa uczniów i nauczycieli, którzy z przerażeniem przyglądali się wszystkiemu. Wstałam bardzo powoli udałam się za profesorem do jego gabinetu. Gdy przechodziłam obok ludzi szeptali i pokazywali palcami w moją stronę. Czułam się okropnie. Weszliśmy do gabinetu, gdzie Severus kazał mi usiąść.
-  To nie będzie łatwa rozmowa Granger więc skup się – powiedział ostrym tonem -  Czy słyszałaś kiedykolwiek o rodzie Lennox? – zapytał nauczyciel eliksirów.
- Nie – odpowiedziałam.
- To była bardzo potężna arystokratyczna rodzina pochodząca ze Szkocji. Od początku ich istnienia nikt nie związał się z czarodziejem półkrwi, nie wspominając o mugolach.  Wszyscy jak się domyślasz byli zwolennikami Voldemorta, jednak to się zmieniło dziewiętnastego września tysiąc dziewięćset siedemdziesiątego dziewiątego roku. Wtedy urodziłaś się ty. Twoi rodzice Amanda i William byli ogromnie szczęśliwi, że doczekali się potomka. Amanda była czysto krwistą czarownicą z francuskiego rodu Daquin. Każde dziecko urodzone w tej rodzinie potrafiło panować nad pogodą. Nie wiadomo skąd wziął się początek tej niezwykłej mocy, ale twoja matka również ją posiadała. Natomiast w rodzinie Lennox, każdy potomek po urodzeniu otrzymywał moc danego żywiołu. Twój ojciec doskonale władał siłami wiatru. Możesz się domyślić jak bardzo niezwykłym dzieckiem jesteś i jak bardzo zależało Voldemortowi, abyś od małego była trenowana na jego tajną broń. Amanda i William pomimo tego, że popierali Riddle’a nie zgadzali się na to, abyś stała się maszyną do zabijania. Próbowali negocjować z nim jednak to nic nie dało, Tom chciał za wszelką cenę przejąć kontrolę nad tobą. Tydzień po twoich narodzinach twoi rodzice rozmawiali ze mną i błagali mnie o pomoc. Byłem ich przyjacielem i nie potrafiłem im odmówić. Moim zadaniem było stworzenie eliksiru mutatio*, który zmieni twój wygląd i cechy charakteru. Przestanie on działać w dniu, w którym poznasz prawdę, czyli dzisiaj. Amanda i William przed wypiciem przez ciebie eliksiru rzucili czar i oddali swoje moce tobie, tak abyś stała się jeszcze potężniejsza. Chwilę później teleportowałem się z Lennox Manor w poszukiwaniu opiekunów i trafiłem na Grangerów. Oddałem im ciebie, a oni obiecali zająć się tobą jak własnym dzieckiem. I to jest cała historia- zakończył swój monolog Snape i bacznie mnie obserwował.
- Ale co się stało z moimi rodzicami? – zapytałam.
- Nie żyją, Voldemort godzinę po moim wyjściu przyszedł do nich i zabił ich za nieposłuszeństwo – odpowiedział. Pierwszy raz widziałam w jego oczach smutek i żal, jednak trwało to tylko chwilę.
- Dalej nic nie rozumiem, czy to znaczy, że teraz będę inaczej się zachowywać, wyglądać? – zapytałam przerażona.
- Z tego co widzę, niewiele się zmieniłaś, jedynie twoje oczy są teraz ciemnozielone, takie same jakie miała twoja matka – powiedział Snape – jeśli chodzi o charakter, nie było czasu, żebyś go sobie dokładnie wyrobiła przecież byłaś małym dzieckiem. Mogą pojawić się teraz w tobie niektóre cechy ślizgońskie i tiara na pewno by cię przydzieliła teraz do Slytherinu. Jednak nie sądzę, żeby te zmiany były drastyczne.
- Ale jak to do Slytherinu?! Ja jestem w Gryffindorze nie ma mowy, żebym zmieniła swój dom! – podniosłam się z miejsca i zaczęłam chodzić nerwowo po gabinecie.
- Uspokój się, od dzisiaj nie nazywasz się Granger, tylko Hermiona Lennox, więc oczywiste jest to, że musisz odbyć przydział jeszcze raz. Wszyscy w twojej rodzinie trafiali do domu Salazara i nie sądzę, abyś była wyjątkiem. – odpowiedział spokojnie Snape i uśmiechnął się chytrze. Pierwszy raz widziałam go z takim wyrazem twarzy i na pewno zapamiętam go na długo.
- A co z moimi mocami?! Jak nad tym zapanować?! – krzyczałam już  kompletnej bezsilności. Mój świat się zawalił. Okazało się, że jestem kompletnie inną osobą i na dodatek będę zmuszona opuścić swoich przyjaciół i przejść do znienawidzonego domu. To było zbyt wiele jak na dzisiejszy dzień.
- Będziemy razem z Dumbledorem uczyć cię panować nad nimi tak, aby nikomu nie stała się krzywda. Twoi rodzice przekazali ci ogromną moc, panujesz nad wszystkimi żywiołami, co nigdy nie zdarzyło się w rodzinie Lennox, widocznie czar zrobił swoje. Od teraz również jesteś w niebezpieczeństwie. Jak tylko Lord Voldemort dowie się, że żyjesz to na pewno będzie chciał zaciągnąć cię do swoich szeregów, a na to nie możemy pozwolić. – odpowiedział.
- Czyli dalej będę w Zakonie Feniksa? – zapytałam.
- Oczywiście, po tym co Voldemort zrobił twoim rodzicom poprzysięgłem zemstę. Mam nadzieję, że po opanowaniu twoich mocy pomożesz mi w tym. – powiedział i uśmiechnął się przebiegle.
- Myślę, że jest to mój obowiązek – odpowiedziałam mu z równie przebiegłym uśmiechem i opuściłam jego gabinet. Zbyt dużo wrażeń dzisiejszego dnia spowodowało, że wpadłam do swojego dormitorium i rzuciłam się na łóżko. Już po chwili odpłynęłam do krainy snu, wyobrażając sobie moich biologicznych rodziców.


* eliksir mutatio - nazwa wymyślona przeze mnie. Po jego wypiciu osoba zmienia wygląd i cechy charakteru. 



Witam was serdecznie. Chociaż sama do końca nie wiem czy jest tutaj więcej osób. Postanowiłam dodać rozdział, ponieważ zmotywował mnie do tego jeden komentarz pod ostatnim rozdziałem, szkoda, że anonimowy jednak bardzo dziękuje :) w tym rozdziale wyjaśniło się już wiele, mam nadzieję, że się spodoba. Pozdrawiam :)



21 komentarzy:

  1. Znalazłam ten blog przez przypadek kiedy zaczęłam czytać inny blog o Dramione. Teraz nie żałuję, że , mnie pokusiło żeby przeczytać i ten blog. Musze powiedzieć że ten blog zapowiada się o wiele lepiej od tamtego. Jak to przeczytasz to mam nadzieję, że zwiększy to twoją wene. Trzymam kciuki i mam nadzieje, że zobacze następne rozdziały ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Trafiłam przez przypadek na link do twojego bloga, nie powiem, spodziewałam kolejnej, przewidywalnej i ckliwej historii, ale po przeczytaniu pierwszych rozdziałów zaciekawiłaś mnie. Dziękuję Ci, że Hermiona jest nadal po stronie Zakonu, no bo niestety jest mało albo w ogóle blogów o takiej tematyce (jeszcze się z takim nie spotkałam). Będę śledzić tą historię i mam nadzieję, że będzie tylko lepiej, bo na razie jest trochę... Czegoś brakuje, aczkolwiek dobrze się czyta, w końcu praktyka czyni mistrza, prawda?
    Życzę weny, pomysłów i wolnego czasu ;)
    Pozdrawiam,
    Cassie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy twoim zdaniem to też jest bardzo dobry blog ?

      Usuń
    2. dziękuje Wam bardzo za te słowa :) tak naprawdę przygodę z pisaniem zaczęłam na tym blogu, dużo czytałam opowiadań Dramione, w wielu się zakochałam i chciałam sama stworzyć tą historię po swojemu :) długo się zbierałam żeby zacząć pisać, ale w końcu się udało :) wiem, że jeszcze wiele mi brakuje ideału, ale mam nadzieję, że może być tylko lepiej :) rozdział III pisałam dość szybko i nie jestem do końca z niego zadowolona, dlatego do następnych będę się bardziej przykładać. Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
    3. Powiem szczerze, że nic ci nie brakuje do ideału ;) a rozdział 3 jest naprawdę fajny :)

      Usuń
  3. Spodobało mi się!
    Będę tu zaglądać ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, ten blog to jest coś !! Czekam na więcej

    OdpowiedzUsuń
  5. Co się z tobą dzieje ? :( od prawie 10 dni żadnego rozdziału nie wstawiłaś. Jestem coraz bardziej zdenerwowana kiedy patrzę codziennie czy jest nowy roz a tu nic. Daj chociaż jakiś znak, albo napisz że czasu nie masz na wstawienie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybacz że musisz czekać ale ostatnie rozdziały były dodawane w niewielkim odstępie czasowym, dlatego kolejny rozdział chce dobrze przemyśleć. Juz zaczęłam go pisać i myśle że najpóźniej do niedzieli powinien sie pojawić. Sama tez studiuje wiec nie mam w tygodniu tyle czasu ile bym chciała zeby pisac. Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  6. No przynajmniej nie jest Riddle... :) Nie mój świat dramione, ale szanuje Cię za kreatywność i wielki talent do opisów. Mam bardzo dużą wyobraźnię, ale to dzięki twojej czuję się jakbym dopiero co uciekała przed wielką falą wody :) super!

    OdpowiedzUsuń
  7. No nie powiem, zaskoczyłaś mnie tym, że to Sev był ich przyjacielem i, że to on wyznał jej prawdę, ale zaskoczenie było jak najbardziej pozytywne.Lubie Seva od poznania prawdy, o tym jakim jest człowiekiem i dlaczego tak postępuje. Od trzeciego tomu zaczynałam podejrzewać, że to co widzimy jest tylko pozorne i miałam racje, z czego jestem bardzo zadowolona, ale nie o Sevie mieliśmy..
    A więc, coraz więcej emocji, a to duży plus.Teraz już rozumiem dlaczego niektórych rzeczy nie odbierała tak emocjonalnie, kolejny plus. Jednak to opisy są największym plusem. To w jaki sposób opisałaś fale wody sprawiło, że wyobraziłam sobie Hermione stojąca na środku korytarza, a płynąca woda ją omija. Świetnie.
    Ehh.. Większość mojej paplaniny dotyczy Seva, kurde coś poszło nie tak, no ale nic. Drako mnie zdenerwował swoim zachowaniem i powinno mu się oberwać jeszcze bardziej. O, wiem, Miona powinna ponownie złamać mu nos. >D
    Pozdrawiam, Anai

    OdpowiedzUsuń
  8. Znalazłam to opowiadanie przypadkiem i sie zakochałam :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Hermiona i taki wybuch mocy I to w SZKOLE? Nie powiem zszokowałaś mnie :)
    SectumSempra

    OdpowiedzUsuń
  10. Każdy inny napisałby o tym, jak to przypadkiem Malfoy wkracza do łazienki podczas gdy Hermiona bierze kąpiel. Ty tego nie zrobiłaś i zaimponowałaś mi ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Super <3 Już kocham twojego bloga :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Hermiona i jej wielki wybuch. Wprost idealny pomysł :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Niezwykły.... zmykam po więcej ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. byłam tego tak ciekawa czytam dalej

    OdpowiedzUsuń

Bardzo Was proszę o komentarze, w których wyrazicie swoją opinię o moim blogu :) Dziękuję za każdy z nich to bardzo motywuje :)