Żółty promień światła leciał w moją stronę, ale na szczęście
w ostatniej sekundzie udało mi się odskoczyć na bok. Odwróciłam się w stronę
dziewczyny i spojrzałam na nią z nienawiścią.
- Tylko typowy tchórz, atakuje ludzi odwróconych do niego
plecami. – powiedziałam i otrzepałam się z kurzu, którym zostałam obsypana, gdy
zaklęcie trafiło w ścianę.
- Takie szmaty jak ty, nie są ludźmi. – odpowiedziała dumna
z siebie Parkinson, a we mnie się zagotowało.
- Naprawdę uważasz, że swoim głupim Rictusempra jesteś mnie
w stanie pokonać? – roześmiałam się i szybkim ruchem ręki posłałam w jej stronę
kulę wody. Pansy była tak zaskoczona, że nie była w stanie nic zrobić, gdy
zaklęcie w nią uderzyło. Teraz stała cała zmoczona na środku jadalni, a jej
mina była komiczna, co spowodowało jeszcze większy wybuch śmiechu z mojej
strony. Kątem oka zauważyłam, jak Narcyza zasłania twarz serwetką, a Snape
zaczął nagle grzebać w swoim talerzu, szukając czegoś interesującego.
- Dość tego! Pożałujesz ty paskudna wiedźmo! Crucio! –
krzyknęła Pansy. Niestety przed tym zaklęciem nie udało mi się uciec i szybko
wylądowałam na zimnej posadzce, zwijając się z bólu.
- WYSTARCZY! – usłyszałam podniesiony głos Voldemorta i
przestałam odczuwać skutki uroku. Powoli podniosłam się z ziemi i skierowałam
swój wzrok w stronę Czarnego Pana.
- Pansy, za swoje zachowanie zostajesz ukarana tygodniowym
pobytem w lochach. Doskonale sobie zdajesz sprawę, że nikt nie może krzywdzić
Hermiony, a ty nie jesteś tutaj żadnym wyjątkiem. Tylko z powodu szacunku i
oddania ze strony twoich rodziców, nie skazuję ciebie na śmierć. To było
ostatnie ostrzeżenie. – powiedział Riddle i oddalił się z miejsca zdarzenia. Po
chwili do sali weszło dwóch Śmierciożerców i zabrali Parkinson do lochów. Dziewczyna
krzyczała i wyrywała się mężczyznom, ale oni i tak byli o wiele silniejsi.
- Dracusiu! Dracusiu! Powiedz im coś, oni nie mogą mnie
zabrać! – histeryzowała Parkinson, a Malfoy stał jak zaklęty wpatrując się tępo
w dziewczynę. Nie wiem, co się stało temu chłopakowi, ale nie było to nic
dobrego. Blaise podszedł do przyjaciela i złapał go za ramiona, starając się
nim potrząsać, aż w końcu Draco spojrzał w jego stronę, wyrwał się z uścisku i
szybkim krokiem opuścił jadalnię. Oboje byliśmy zdziwieni jego zachowaniem, ale
postanowiliśmy już więcej nie reagować. Jeśli będzie chciał to sam przyjdzie po
radę. Ten niemiły incydent popsuł mi cały nastrój i wiedziałam, że dzisiejszy
dzień nie będzie udany.
***
Ron leżał na łóżku w swojej przytulnej celi i zastanawiał
się nad całą sytuacją, jaka go spotkała. Ryzykował własne życie, aby dotrzeć do
Hermiony i udało mu się to. Był zdecydowanie z siebie dumny. Kobieta jego życia
odwiedza go codziennie, a ich spotkania są spełnieniem jego najskrytszych
marzeń. Nigdy by nie pomyślał, że wtargnięcie do Riddle Manor przyniesie mu
tyle szczęścia, jakim jest posiadanie Hermiony Lennox jako swojej dziewczyny. Nie
był jednak głupi. Zdawał sobie sprawę z tego, że grozi mu niebezpieczeństwo.
Zaatakował Voldemorta, a on tak po prostu mu odpuścił? Dobre sobie.
Prawdopodobnie szykuje plan zemsty, ale Ron był gotowy na taką możliwość.
Wszystko dokładnie sobie zaplanował i wiedział, że jeśli tylko bardzo się
postara uda mu się. Wtedy będą mogli być z Hermioną na zawsze razem, a to była jedyna
rzecz jakiej pragnął. Odwrócił wzrok z sufitu i spojrzał w stronę podłogi. Jego
uwagę przykuło małe, złote kółeczko leżące i mieniące się od światła, które
wpadało przez niewielkie okno z kratami. Podniósł się z łóżka i przyklęknął
przy znalezisku analizując, co to może być. Jego ojciec uczył go wiele o
mugolskich wynalazkach, a to co znalazł to prawdopodobnie mała uszczelka, która
odpadła od umywalki. Dziwne było to, że nie była ona w kolorze czarnym, tak jak wszystkie pospolite uszczelki z jakimi miał do czynienia , tylko ta była koloru
złotego. No tak, Czarny Pan nawet na takiej bzdurze nie oszczędza, nawet jeśli
coś stoi w lochach i sam tego nie używa. Chłopak długo zastanawiał się, co z
zrobić z takim odkryciem. Po paru minutach w jego głowie zrodził się plan,
który jeszcze dziś miał zamiar zrealizować. Położył się z powrotem na łóżku i z
uśmiechem na ustach wyczekiwał odwiedzin Hermiony. Jego Hermiony.
***
Harry i Ginny siedzieli wtuleni w siebie przy kominku, w
pokoju wspólnym Gryfonów. Od dwóch godzin żadne z nich nie zamieniło ze sobą
ani jednego zdania. To, czego dowiedzieli się niedawno ogromnie nimi
wstrząsnęło i żadne z nich nie potrafiło wypowiedzieć słów, które raniłyby ich duszę.
W końcu po krępującym milczeniu głos zabrała rudowłosa.
- Harry… co my teraz zrobimy? – zapytała.
- Nie wiem, Gin. Ron zachował się bardzo nieodpowiedzialnie,
ale to co zaplanował Fred i George… to było absurdalne. – odpowiedział chłopak
i zaczął nerwowo pocierać ręką czoło, jakby odganiając niechciane myśli.
- Oni chcieli pomóc Harry… a teraz? Co teraz? Straciłam
dwóch braci, a wizja stracenia Rona jest nie do zniesienia… - powiedziała
Ginny, powstrzymując łzy napływające do jej oczu. Wystarczająco dużo wypłakała
przez ostatnie dwa tygodnie, nie chciała się załamywać. Nie mogła. Była silna,
ale gdy dowiedziała się, że jej ukochani bliźniacy wyruszyli w poszukiwaniu Rona, była praktycznie pewna, że źle się to skończy. Nie mieli oni
odpowiedniego doświadczenia, nie powiedzieli o tym żadnemu z członków Zakonu
Feniksa. Po prostu pewnej nocy zniknęli, sami zaplanowali misję, która z góry
była skazana na porażkę. Chciała poznać szczegóły, wiedzieć kto stoi za tą
zbrodnią. Rodzice, nie chcieli jej nic powiedzieć, dlatego udała się do
Dumbledore’a, aby ten wyjawił jej prawdę, na którą zasłużyła. Dyrektor z
początku nie chciał nic mówić, jednak widząc determinację w jej oczach i
ogromny smutek oraz ból, pokazał jej wspomnienie bliźniaków. Fred i George ruszyli
Zakazanym Lasem, ponieważ dowiedzieli się, że na jego środku znajdą przejście
do Riddle Manor. Szli niestrudzeni przez kilkanaście godzin, broniąc się przed
niebezpieczeństwami jakie czyhały na nich w
tym ponurym miejscu. W końcu dotarli na środek polany, która mogła ich
doprowadzić do brata. Nie przemyśleli tylko jednej, najważniejszej kwestii.
Śmierciożercy. Prawdopodobnie było ich trzech, w tym Bellatrix Lestrange. Po
stracie swojego męża, przez osobę, którą znienawidziła postanowiła się zemścić. Chciała skrzywdzić jej bliskich. Torturowała bliźniaków, używając wszystkiego, co wpadło jej w ręce. Nie
zwracała uwagi na krzyki, prośby i błagania chłopców. Dwaj Śmierciożercy stali
obok i wpatrywali się w to, co wyprawia ich koleżanka. Wiedzieli, że postradała
zmysły, a to czego się teraz dopuściła było po prostu obrzydliwe. Leczyła ich zaklęciem Enervate, by potem znów
się nad nimi znęcać. Trwało to trzy godziny. Pod sam koniec tortur, Bellatrix
podeszła do nich i wyciągnęła za pomocą różdżki ich wspomnienia, aby ich bliscy
mogli zobaczyć jak bardzo cierpieli przed śmiercią. W końcu dwaj mężczyźni
postanowili ukrócić cierpień bliźniakom i rzucili Avadę. Obok ciał Freda i
George’a leżały ich wnętrzności, więc byli praktycznie nie do zidentyfikowania.
Widok był potworny, a Ginny po obejrzeniu całego wspomnienia straciła
przytomność. Wiedziała, że to co zobaczyła zostanie w niej na całe życie, ale
była wdzięczna profesorowi, że jej to wszystko pokazał. Harry również oglądał
to wspomnienie, jednak jego twarz podczas całych tortur była bez wyrazu. Całe
emocje zastąpiła chłodna kalkulacja, miał zamiar sprawić, że Bellatrix
Lestrange pożałuje swojego czynu i to ona niedługo będzie błagać o śmierć, tak
jak bliźniacy. Poprzysiągł sobie zemstę i wiedział, że nic go przed tym nie
powstrzyma. Widok załamanej rodziny Weasleyów, a tak naprawdę jego rodziny był
nie do zniesienia, a on sam nie mógł sobie poradzić z tą stratą. Jednak zdawał
sobie sprawę, że sam nie dokona zemsty i, że będzie mu potrzebna pomoc
starszych czarodziei. Wiedział, że nie odmówią i wkrótce, gdy nadejdzie wojna i
Voldemort zginie, on zemści się na tej kobiecie za wszystkie krzywdy jakie
wyrządziła.
***
Siedziałam w pokoju z Blaisem. Przyzwyczaiłam się do jego
obecności, był dobrym przyjacielem i słuchaczem, a na dodatek potrafił mnie
rozbawić. Odkąd Draco był z Pansy to właśnie z nim spędzałam wszystkie
popołudnia i on zastępował przyjaciela, gdy ten z jakiegoś niewiadomego powodu
nie mógł mnie odprowadzić na wizytę u Rona. Prychnęłam w myśli, bo doskonale
wiedziałam jaki był tego powód, a nawet znałam jego imię i nazwisko. Pansy
Parkinson. Blaise śmiał się z jej głupoty i z tego jak mnie zaatakowała, jednak
ja zdawałam sobie sprawę, że to nie koniec i jeszcze wiele pozostało mi walk do
stoczenia z tą dziewuchą. Szkoda, że nie była godnym przeciwnikiem i gdybym
chciała to jednym ruchem ręki mogłabym ją uszkodzić na całe życie. Nie jestem
taka. Zdaję sobie sprawę ze swoich możliwości, jednak nigdy z głupiej zazdrości
o chłopaka nie wykorzystałabym tego. Zaraz, zaraz… czy ja powiedziałam
zazdrości? Oczywiście chodziło mi o to, że Pansy jest zazdrosna o Dracona, a
nie ja. To przecież jest wiadome.
- Idziemy do twojego księcia? – zapytał z ironią Zabini, a
ja pokazałam mu język. Opowiedziałam mu o sytuacji z Ronem, a on o dziwo
poniekąd mnie zrozumiał. Mimo wszystko, gdy tylko była okazja nie mógł odmówić
sobie głupich odzywek, a ja się do tego już przyzwyczaiłam.
- Idziemy, bo jeszcze odjedzie na swoim białym rumaku i, co
ja wtedy biedna zrobię? – zapytałam wzdychając i teatralnie łapiąc się za serce.
- Myślę, że wtedy poznasz prawdziwego księcia, który
przyjedzie na przykład na… czarnym koniu. – powiedział Blaise i puścił mi
oczko, dyskretnie wskazując palcem na siebie. Roześmiałam się, wyobrażając go
sobie w takiej sytuacji. Naprawdę ten chłopak potrafił poprawić mi humor.
- Chodź, Narcyzie. – powiedziałam i ruszyłam w stronę drzwi.
- Narcyzie? Co to jest? – zapytał zdezorientowany chłopak.
- To takie mugolskie powiedzenie. Narcyz to osoba, która
jest zakochana w sobie i nie widzi nic, poza czubkiem swojego nosa. –
powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego.
- Biedny Draco, nie dość, że jego dziewczyna to Pansy to
jeszcze ma matkę Narcyzę… - powiedział poważnie chłopak, a ja znów się
roześmiałam.
- Narcyz, a nie Narcyza głuptasie. Poza tym matka Dracona,
to ostatnia osoba, która byłaby zapatrzona w siebie i doskonale o tym wiesz. –
powiedziałam.
- Tak, masz rację. To świetna osoba. – odpowiedział chłopak
i otworzył mi drzwi prowadzące na korytarz. Szliśmy w kierunku lochów, żwawo
dyskutując na temat książki o zaklęciach, którą niedawno przeczytaliśmy. Po
pięciu minutach dotarliśmy do celi Rona i tam się rozstaliśmy. Weszłam do
pomieszczenia i zastałam przyjaciela leżącego na łóżku i spokojnie
oddychającego. Spał, a ja nie miałam serca go budzić. Przysiadłam na łóżku obok
niego i wpatrywałam się w rudzielca. Kochałam go jak brata, to było
niezaprzeczalne. Ale czy jest to mężczyzna, z którym chciałabym założyć
rodzinę, mieć dzieci? Zdecydowanie nie. Powinnam być z nim szczera, a zamiast
tego karmię go kłamstwami, które niszczą moje sumienie każdego dnia. Ron
otworzył oczy i spojrzał się na mnie zaspanym wzrokiem, po czym szybko podniósł
się z łóżka.
- Kochanie, dlaczego mnie nie obudziłaś? – zapytał ziewając,
a potem całując mnie na przywitanie. Skrzywiłam się lekko.
- Nie chciałam cię budzić, tak smacznie spałeś. –
odpowiedziałam odsuwając się od chłopaka.
- Przecież wiesz, że mamy tak mało czasu dla siebie. Budź mnie
za każdym razem, gdy tu przychodzisz. -
odrzekł Ron i złapał mnie za rękę, delikatnie ją gładząc. Spojrzałam na
nasze dłonie. Nawet one nie pasowały do siebie. Moja ręka wręcz tonęła w jego
grubej i dużej dłoni. Westchnęłam i spojrzałam na chłopaka, który patrzył na
mnie z bezgraniczną miłością. W moich oczach prawdopodobnie mógł zobaczyć tylko pustkę.
- Dobrze, następnym razem tak zrobię. – odpowiedziałam i
odwróciłam wzrok. Męczyły mnie te wizyty, jednak nie chciałam zostawiać przyjaciela
w potrzebie. To był mój obowiązek.
- Hermiono, czy wszystko w porządku? Jesteś jakaś nieswoja. –
powiedział i przysunął się do mnie, lekko mnie obejmując i czekając na
odpowiedź.
- Mam po prostu zły dzień, Ron. To nic takiego. –
odpowiedziałam beznamiętnie i drętwo się uśmiechnęłam, chcąc go zapewnić, że
wszystko będzie dobrze.
- Wiesz… mam pewien sposób, aby go poprawić. – odpowiedział chłopak
i uśmiechnął się szeroko.
- Jaki? – zapytałam, chociaż szczerze to nie podobał mi się
wyraz jego twarzy. Przebijało się w nim szaleństwo, a to nie wróżyło nic
dobrego. Ron powoli wstał i wyciągnął coś z kieszeni, po czym ukląkł przy mnie.
- Hermiono, jesteś całym moim życiem. Jesteś najważniejszą
osobą w moim życiu, dzięki tobie wiem, co to znaczy szczęście i miłość. To
właśnie ty jesteś całą motywacją moich czynów, to dla ciebie tutaj jestem i
tylko z tobą chcę opuścić to miejsce. Wiem, że nie jestem idealny i popełniam
błędy, ale dzięki tobie staję się lepszym człowiekiem i codziennie dziękuję
Merlinowi za to, że jesteś przy mnie i dla mnie. Kocham cię najbardziej na
świecie i pragnę, abyśmy zawsze byli razem. Czy uczynisz mi ten zaszczyt i
zostaniesz moją żoną? Wiem, że to nie jest pierścionek na jaki zasługujesz, ale
symbolicznie na razie mogłabyś go nosić, a po wyjściu z Riddle Manor kupię ci
jaki tylko sobie zapragniesz. – powiedział i spojrzał na mnie pełnym nadziei
wzrokiem. Byłam w kompletnym szoku. Ron trzymał w ręku małe, złote kółeczko i
czekał, aż odpowiem mu „tak”. Wiedziałam, że nie mogę tego zrobić, dlatego
szybko podniosłam się z łóżka i uciekłam z celi, pozostawiając zdezorientowanego chłopaka samego. Biegłam korytarzami do swoich komnat, cały
czas rozmyślając o tej sytuacji. Byłam głupia i powinnam się liczyć z tym, że
Ron zrobi coś takiego. To tylko i wyłącznie moja wina, od początku powinnam być
z nim szczera, a tego nie zrobiłam. Teraz jestem w wielkim bagnie i nie wiem
jak się z niego wydostać. Po minucie byłam już u siebie, a widok który zastałam
był jeszcze większym zaskoczeniem niż oświadczyny Rona. W moim pokoju siedział Draco
Malfoy i ewidentnie czekał na mnie, popijając whisky ze szklanki. Gdy wpadłam
jak burza do pokoju, spojrzał się w moją stronę, prawdopodobnie analizując,
dlaczego wcześniej wyszłam od przyjaciela.
- Musimy porozmawiać, Lennox. – powiedział, a ja domyślałam
się, że nie wróży to nic dobrego. Czy ten dzień pełen wrażeń, nie może się już
skończyć?
***
Witam Was moi kochani po długiej przerwie! Przepraszam Was jeszcze raz za całe zamieszanie i brak notek w ostatnim okresie, ale niestety siła wyższa. Wszystkie egzaminy mam już na szczęście zaliczone i wracam do Was z nowymi pomysłami i rozdziałami :) Rozdział będzie pojawiać się raz w tygodniu :) Dziękuję Wam ogromnie za wszystkie komentarze i czekam na kolejne pod tym rozdziałem. Jestem ciekawa Waszych opinii :)
Buziaki!
D.
Cudo, kiedy next?
OdpowiedzUsuńDM
Będę się starała dodawać rozdziały raz w tygodniu :) Pozdrawiam :)
UsuńO mój Boziu, w końcu jest rozdział !! I zdaje się że jestem pierwsza :D jak moglas skończyć w takim momencie?! Nie mogę doczekać się następnego rozdzialu . pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOlix :)
Jednak nie pierwsza xd
UsuńSuper rozdział :) Dziewczyno błagam cię kiedy będzie coś więcej między Draco a Mioną ? :D Już nie mogę się doczekać nexta :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie : http://dramione-nowa-historia.blogspot.com/
~ Miona~
Super rozdział!
OdpowiedzUsuńCzekam niecierpliwie na następny! ;3
Fajny rozdział, podoba mi się, czekam niecierpliwie na TE SCENY :D haha życzę weny i czekam na nexta.
OdpowiedzUsuńWitaj;)
OdpowiedzUsuńRozdział widziałam już wczoraj, ale ból głowy uniemożliwił mi jego lekturę więc wracam dzisiaj.
Najbardziej póki co intryguje mnie wątek Draco. No bo błagam, czy nikt nie widzi, że z nim jest coś nie tak? Przecież to gołym okiem widać, że Parkinson coś przy nim majstrowała. I naprawdę nie mogę się doczekać, kiedy dostanie za swoje...
Ron ma chyba poważne zaburzenia emocjonalno-psychiczne i na jego miejscu nie wychodziłabym z planami tak daleko w przód, bo Lord ma wobec niego inne plany, no chyba, że Draco dorwie go pierwszy...oczywiście jeśli ktoś w końcu ruszy głową i dostrzeże, ze on potrzebuje pomocy;)
Do rzeczy wiadomych nie bd się czepiać, choć widać, że bardzo się starasz i wkładasz w pisanie całe serducho;) Tak trzymać!
Gratuluję zaliczonej sesji;) I cieszę się z tak częstych publikacji;)
Pozdrawiam serdecznie,
V.
Dziękuję za komentarz :) Chciałabym się zapytać, czy mogłabyś mi polecić jakąś betę? Sama się na tym nie znam i nie wiem jak zacząć współpracę :) Z góry dziękuję :)
UsuńJesteś pewna?:) Jeśli tak to mądra decyzja. Wydaje mi się, że najlepszym sposobem jest umieścić ogłoszenie na swoim blogu. Ja w ten sposób znalazłam Face:) Zazwyczaj trochę to trwa. Ale kiedyś też obiła mi się o oczy strona, gdzie można było nawiązać fajną współpracę. Spróbuj jej poszukać w google. Jeśli chcesz mogę dać również ogłoszenie u siebie i namiar na Ciebie:) Pamiętaj tylko wybrać SZCZERĄ osobę:) Jeśli bd się czepiać, poprawiać i zmuszać Cię do poprawy to znaczy, że to ona;D Na początku bd ciężko, ale później, gdy usłyszysz od niej, że zrobiłaś mega postępy, sama zobaczysz, że warto:) I nie zniechęcaj się;)
UsuńPoszukam w weekend, na razie przez pracę nie mam kiedy, a muszę napisać jeszcze rozdział :) jeśli nie uda mi się znaleźć to poproszę Cię o pomoc na Twoim blogu, może wtedy będzie odzew :) Pozdrawiam!
UsuńParkinson, głupia tapeciara. Boję się o Hermionę, a Rona nigdy nie lubiłam :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńGdyby Hermiona powiedziała "tak" to bym ją chyba udusiła. Kiedy ona wreszcie przestanie Ronowi mydlić oczy? On już jest niezrównoważony.
OdpowiedzUsuńHermioneczko, przestań przestań sobie wmawiać, że nie jesteś zazdrosna o tego głupiego Malfoy'a, bo to i tak nic nie da ^.^
Draco pewnie będzie robić młodej Lennox wyrzuty, że jego dziewczyna ją zaatakowała i teraz za to siedzi w lochach. Ta malfoy'owska logika...
Jest też opcja, że jest pijany i powie jej parę szczerych słów :3
W każdym razie tydzień bez Pansy to udany tydzień ^.^
Bardzo lubię Twojego Blaise'a :) Jest taki zabawny. I dobrze, że wie o tej sprawie z Ronem.
Zszokowałaś mnie śmiercią bliźniaków. Jak mogłaś? T.T
Pozdrawiam i niecierpliwością czekam na NN,
Krucza Dama (dawniej Martyna)
Dziękuję za komentarz :) musiałam Was czymś zaskoczyć :D Pozdrawiam!
UsuńYmm...Hej :) Znalazłam tego bloga dzisiaj i bardzo mnie nim zaintrygowałaś. Piszesz cudnie, aż przyjemnie się czyta. Pomysł na opowiadanie genialny *.* Tylko dlaczego Ron jest taki głupi? T-T Nie dość że Miona przez niego cierpi, to on swoim zachowaniem wogóle nie pomaga ;-;
OdpowiedzUsuńParkinson to skończona idiotka. Na pewno daje coś dla Dracona, bo on normalnie tak by się nie zachowywał... Chyba xd No chyba, że chce żeby Miona była zazdrosna :D Ale to raczej na razie niemożliwe :c Ale i tak troche zachowuje się jak dziecko .-. Zamiast pogadać z Hermioną jak człowiek to obraża się na nią i zachowuje się jak wcześniej ;-;
Miona nie ma łatwo, to prawda. Ale wszystko się ułoży no nie? ^-^
Blaise to cudowny chłopak. Nie dość że pocieszy i rozbawi to można z nim inteligentnie porozmawiać :D
A ta zagadka mamy Hermiony. *^* Jeśli oni żyją to osobiście Cię uściskam XD
Od dzisiaj postaram się za każdym razem komentować rozdziały. Obiecuję :D
Serdecznie pozdrawiam i życzę jak najwięcej weny <3
dziękuję i mam nadzieję, że zostaniesz ze mną do końca :) Buziaki!
UsuńKochana!
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak się cieszę, że wstawiłaś rozdział. A pro po rozdziału to Cudeńko *-* bardzo się cieszę, że wróciłaś. Voldek mógł skazać Parkinson na śmierć. Wkurza mnie ta dziewczyna. W końcu będą ze sobą rozmawiać. Blaise jest... trudno to powiedzieć... wiernym przyjacielem, oddanym? Pomaga Mionce i to jest najważniejsze! Czekam na następny rozdział i pozdrawiam!
Krukonka
http://dramione-warto-sluchac-glosu-serca.blogspot.com
Ja czekam na rozdział u Ciebie! Jestem ciekawa jak pokierujesz historię :) pozdrawiam i dziękuję za komentarz! :)
UsuńBliźniaki nie żyją?! Niee!!! ;( Jakiś taki smutny ten rozdział... I cała ta sytuacja z Ronem. Co mu przyszło do głowy, żeby się oświadczać?! Masakra. Ale za to jestem ciekawa rozmowy Draco z Hermioną. ;)
OdpowiedzUsuńBells :*
Świetny ! Czekam na następny ;)
OdpowiedzUsuńamatorskie-opowiadania.blog.onet.pl
Podoba mi się ;) Czekam na następny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńSerio? Taki "pierścionek" w takich okolicznościach? Tylko Ron mógł na to wpaść. Mimo wszystko żal mi go, Hermiona robi mu tylko złudne nadzieje. Niech się ogarnie dziewczyna bo doprowadza mnie do nerwicy.
OdpowiedzUsuńJak mogłaś zabić bliźniaków?! Rozumiem, że jest Ci to potrzebne do dalszej części ale jakoś trudno pogodzić mi się z faktem, że ich nie ma.
Harry co ty planujesz. Mam nadzieję, że nie wpakuje się w takie kłopoty jak Ron...
Ten rozdział wyszedł Ci bardzo smutny. A może to mój średni nastrój sprawia, że tak to odbieram.
XYZa
Miał być trochę, smutny w końcu uśmierciłam takie fajne postacie. Ale ktoś musi zginąć, by ktoś mógł żyć :P Pozdrawiam! :)
UsuńNowy rozdział! Jak miło! :D
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Rona. Tak mi się smutno zrobiło. W końcu zorientować się, że ukochana osoba, za którą można by oddać życie, nie odwzajemnia uczuć...
Dobra, bo zaczynam pisać jakieś refleksyjne bzdury. Pisz dalej, ja będę czytać i rozpływać się nad Twoim opowiadaniem.
Pozdrawiam,
Cassie :)
P.S. Cieszę się, że wszystko zdałaś. Mam tylko nadzieję, że z najwyższymi wynikami (bo kto by nie chciał?). Do następnego!
najważniejsze, że zdane, niektóre przedmioty to... byleby zaliczyć :D dziękuję za komentarz! :) Pozdrawiam!
UsuńHeej niedawno odkrylam twojego bloga,bardzo mi się podoba, jest naprawde świetny. Napisz mi prosze kiedy nastepny rozdzial bo zwariuje!
OdpowiedzUsuńŻyczę weny :**
Proszę, podpisujcie się pod Anonimowymi komentarzami, potem będzie łatwiej dojść kto skomentował i będę wiedziała kim mniej więcej jesteś :) mam nadzieję, że zostaniesz ze mną do końca! pozdrawiam :)
UsuńBędę do końca!!! ale nie kończ za szybko!!! chcę jeszcze dużooo rozdziałów przeczytać!!! Sorcia że się nie podpisałam,ale nie byłam przy innym komputerze i nie chciało mi się logować XD
Usuń~Rudi
No nie i zakończyłaś w takim momencie.
OdpowiedzUsuńRon mnie zaskoczył,reakcja Hermiony nie,ale co bd dalej?
Czy Malfoy powie Hermionie o tym czego dowiedział się od Narcyzy ? :>
Uwielbiam Zabiniego :D
Hahahah tak dobrze tej małpie Parkinson :P Po co atakuje kogoś od tyłu :D
Pozdrawiam :*
Świetny rozdział 💗💖💕💚
OdpowiedzUsuńGenialny :) :)
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny!
OdpowiedzUsuńSectumSempra
co.za.debil.
OdpowiedzUsuńLennox pokazuje, na co ją stać. A tak przy okazji... Wspominałam już, że podoba mi się nazwisko, które jej dałaś? Super ;D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Genialny..., co nie zmienia faktu, że Parkinson mnie denerwuje, a Ron jest głupi...
OdpowiedzUsuńron niezruwnoważony był zawsze newet w ksiąążkach J.K.R
OdpowiedzUsuńsuper i czytam dalej
Dobrze,że uciekła od Wieprzleja
OdpowiedzUsuń